182. Zły dzień

204 16 10
                                    

Gdy się obudziłem i spojrzałem na zegarek, zorientowałem się, że ledwo co dochodzi 04.00. Nie chciało mi się wstawać, więc leżałem, rozmyślając. Moje myśli skupiały się głównie wokół Anki. Cieszyłem się, że kobieta powoli odzyskuje siły i czuje się coraz lepiej. Dr Czarnecki mówił, że lada dzień będzie mogła zacząć pomału chodzić. Co mnie jeszcze cieszyło to to, że kobieta coraz więcej rzeczy sobie przypominała. Owszem jak na razie jej wspomnienia opierały się głównie na imionach osób i dość dawnych wydarzeniach, ale co najważniejsze, że wciąż miała jakieś przebłyski. Miałem nadzieję, że wkrótce wszystko sobie przypomni.
Nie mogąc już zasnąć, wstałem i zszedłem do kuchni. Nakarmiłem zwierzaki i wypuściłem je do ogrodu, a sam zabrałem się za przygotowywanie śniadania dla siebie i córki. Postanowiłem, że zrobię nam naleśniki, więc zabrałem się za ich przygotowywanie. Właśnie kończyłem je smażyć, gdy do kuchni weszła Zosia.
- „Cześć." - przywitała.
- „O hej. Nie śpisz już? Jest bardzo wcześnie." - stwierdziłem, patrząc na zegarek, który wskazywał 05.00.
- „Nie mogłam spać." - stwierdziła, a ja wyłączyłem kuchenkę i spojrzałem na nią.
Dziewczyna była dość blada i smutna.
- „Wszystko w porządku?" - zapytałem z troską.
Zosia spuściła wzrok, milcząc.
- „Kochanie, co się dzieje?" - zapytałem, kucając przy niej.
- „Nie wiem." - mruknęła smutno.
Przytuliłem ją do siebie i z przerażeniem zorientowałem się, że dziewczyna zalała się łzami.
- „Zosiu, no już w porządku. Nie płacz."
Nastolatka wciąż płakała, nie mogąc się uspokoić. Nie wiedząc, co innego mógłbym zrobić, po prostu trzymałem ją w ramionach i głaskałem po plecach. Dopiero po dobrych kilkunastu minutach Zosia w miarę się uspokoiła.
- „Zosiu, co jest?" - zapytałem zaniepokojony.
- „Boję się..." - wykrztusiła z trudem.
- „Ale czego?"
Zosia milczała, wpatrując się przed siebie nieprzytomnym wzrokiem.
- „Zosiu, słyszysz mnie?" - zapytałem wystraszony.
Dziewczyna nie zareagowała, a po chwili zaczęła się niekontrolowanie trząść.
- „Cholera." - mruknąłem pod nosem, po czym wziąłem ją na ręce i posadziłem na kanapie w salonie.
Następnie wyjąłem z szafki z lekami hydroksyzynę, odmierzyłem odpowiednią dawkę i podałem jej. Usiadłem obok córki i czekałem, aż się uspokoi. Po chwili Zosia wróciła do rzeczywistości, spojrzała na mnie i z płaczem wtuliła się we mnie. Przytuliłem ją i łagodnie oświadczyłem:
- „Spokojnie Zosiu. Już dobrze."
Po chwili dziewczyna całkiem się uspokoiła i spojrzała na mnie.
- „Przepraszam..." - szepnęła.
- „Nie, kochanie. Nie przepraszaj mnie. To był atak paniki, który był niezależny od Ciebie. Będę musiał porozmawiać o tym z Martą." - oznajmiłem łagodnie.
- „Tato?"
- „Tak?"
- „Ale ona nas nie zostawi?" - zapytała i automatycznie do oczu napłynęły jej łzy.
- „Ej, spokojnie, oczywiście, że Anka nas nie zostawi. Już coraz lepiej się czuje, a niedługo pewnie wszystko sobie przypomni. Już dobrze." - uspokoiłem ją.
- „Ja tak bardzo tęsknię za nią. Za tą Anką, którą była przed tym wypadkiem." - stwierdziła, pociągając nosem.
- „Zosiu, ona wróci, zobaczysz." - stwierdziłem, po czym zapytałem:
- „Zjesz naleśniki?"
Dziewczyna skinęła głową, więc poszedłem do kuchni i nałożyłem jej dwa naleśniki z serem i dżemem. Sobie zrobiłem to samo, po czym wróciłem do salonu. Podałem córce jeden talerz, sam wziąłem drugi i zaczęliśmy jeść. Po zjedzeniu posprzątałem i ubrałem się. Zosia w tym czasie poszła do swojego pokoju, jednak po chwili wróciła.
- „Tato?"
- „Tak?"
- „Bo idziesz dzisiaj do Ani, prawda?"
- „Tak, miałem o 10.00 iść, a co?"
- „Bo mam coś dla niej i chciałabym, żebyś jej to przekazał."
- „A nie chcesz jej sama tego wręczyć?" - zapytałem.
- „Lepiej będzie, jak sam jej to dasz." - mruknęła, po czym podała mi piękny album.
Widać było, że był własnoręcznie zrobiony przez Zosię. Na tytułowej stronie było przepiękne zdjęcie Anki, notabene jedno z moich ulubionych:

 Na tytułowej stronie było przepiękne zdjęcie Anki, notabene jedno z moich ulubionych:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Długo wyczekiwany ratunek...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz