151. Zachowuje się dziwnie...

274 16 10
                                    

Martwię się o Ankę. Od kilku dni bardzo dziwnie się zachowuje. Z początku była tylko bardzo zmęczona i smutna, jednak ostatnio oprócz tego jest zalękniona i znów gwałtownie reaguje na głośne dźwięki czy nagły dotyk. Coś jest bardzo nie tak. Boję się, że znowu ktoś jej grozi lub nie daj boże znowu ją skrzywdził. Najgorsze jest jednak to, że kobieta za wszelką cenę unika tego tematu i zbywa mnie. Nie chce mówić co się dzieje, a dodatkowo zaczęła mnie unikać. Zupełnie nie wiem co się dzieje. Wypytałem w szpitalu i w bazie, ale nikt nie ma pojęcia, co takiego się wydarzyło. Nawet Martyna nic nie wie, a dodatkowo jak stwierdziła jej kontakt z przyjaciółką bardzo się ostatnio osłabił. To zmartwiło mnie jeszcze bardziej, bo przecież dziewczyny zawsze dogadywały się bez problemu i były sobie bardzo bliskie. Obawiam się, że kobieta znów wplątała się w jakieś kłopoty. Martwię się do tego stopnia, że dla jej dobra przejrzałem jej telefon, gdy spała. Nic jednak tam nie znalazłem. Staram się nie naciskać na nią za mocno, ale chcę dowiedzieć się jak mógłbym jej pomóc.
Wczoraj to było już całkiem źle. Gdy kobieta wróciła do domu, wyglądała jak kupka nieszczęścia. Była wyjątkowo blada, drżała i miała załzawione oczy. Próbowałem wyciągnąć z niej co się stało, ale powiedziała mi tylko, żebym mocno ją przytulił. Tak też zrobiłem, a kobieta po chwili się uspokoiła. Zaprowadziłem ją do salonu, gdzie zaproponowałem, żeby zjadła obiad. Zaprotestowała stanowczo, a gdy jej przerwałem, jej oczy zaszkliły się. Na szczęście po chwili udało mi się przekonać ją, żeby zjadła zapiekankę. Potem oznajmiła mi, że Adaś się obudził. Bardzo ucieszyła mnie ta wiadomość. Postanowiłem, że niedługo go odwiedzę. Gdy tak siedziałem w ciszy, zorientowałem się blondynka zasnęła wykończona na moich kolanach. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni, gdzie położyłem ją na łóżku i dokładnie okryłem. Zmartwiło mnie, gdy zauważyłem jak bardzo lekka jest kobieta. Było dla mnie jasne, że z tych nerwów biedulka znów przestała jeść. Przytuliłem się do niej i zastanawiałem się, co mógłbym zrobić, żeby jej pomóc. Po chwili jednak zmęczenie dało o sobie znać i zasnąłem, przytulony do blondynki.

Następnego dnia obudziłem się pierwszy, bo Ania jeszcze słodko spała. Postanowiłem, że wstanę, przygotuję się do pracy i przygotuję nam śniadanie, pozwalając tym samym Ance jeszcze trochę pospać. Tak też zrobiłem. Po chwili byłem już w kuchni, gdzie zacząłem robić  nam śniadanie. Postawiłem na tosty z serem i wędliną. Gdy były gotowe, włączyłem wodę na kawę. Właśnie nalewałem wodę do kubków, gdy do kuchni weszła zaspana Anka. Miała potargane włosy i nadal była widocznie zmęczona i przygnębiona.
- „Hej kochanie." - zagadnąłem, przytulając ją.
- „Hej." - mruknęła, uśmiechając się lekko, jednak ten uśmiech nie sięgnął jej oczu.
- „Siadaj i zjadaj. Zaraz będziemy się zbierać do pracy."
- „Nie mam ochoty..." - powiedziała, po czym jakby nigdy nic wyszła z pomieszczenia.
Gdy tylko otrząsnąłem się z szoku, zawołałem:
- „Anka!" - i ruszyłem na jej poszukiwania.
Znalazłem ją dopiero w pokoju Zosi. Leżała na boku na wąskim łóżku nastolatki, podciągając nogi do brzucha. Drżała i łkała cicho. Przerażony od razu znalazłem się przy niej.
- „Aniu?" - zapytałem, po czym delikatnie odgarnąłem jej włosy z twarzy.
Blondynka drgnęła gwałtownie, po czym odsunęła się ode mnie.
- „Stanisław, nie... zostaw mnie, proszę..." - szepnęła błagalnie.
Przestraszony spojrzałem na nią. Anka trzęsła się od powstrzymywanego płaczu, odsuwając się tak daleko, na ile pozwalała jej ściana.
- „Kotku spokojnie, to tylko ja... nie ma go tutaj, jesteś bezpieczna." - szeptałem, próbując ją uspokoić i przywrócić do rzeczywistości.
Po dłuższej chwili mi się to udało. Zalękniona blondynka otworzyła oczy i spojrzała na mnie.
- „Wi...Wi...Wiki..." - szepnęła i wtuliła się we mnie.
Przytuliłem ją, głaszcząc ją uspokajająco po plecach. Nic nie mówiłem, pozwoliłem się jej po prostu wypłakać. Wiedziałem, że właśnie tego teraz potrzebuje.
Po jakiejś półgodzinie Anka się uspokoiła i położyła głowę na moim ramieniu, patrząc w bliżej nieokreślonym kierunku. Ten jej atak paniki przestraszył mnie i wiedziałem, że zrobię wszystko, żeby dowiedzieć się co go wywołało. Teraz miałem już jednak małą podpowiedź. Tak jak podejrzewałem, znowu maczał w tym palce nikt inny jak Potocki.
- „Wiktor, jedziemy do pracy?" - głos Ani wyrwał mnie z zamyślenia.
- „Jesteś pewna, że dasz radę?"
- „Tak, już jest dobrze."
- „To dobrze, ale najpierw zjemy śniadanie."
Ania uśmiechnęła się do mnie, tym razem szczerze.
Zeszliśmy na dół, po czym zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do pracy. Ania pożegnała się ze mną i poszła do szpitala, a ja ruszyłem w stronę bazy. Byłem zamyślony do tego stopnia, że na kogoś wpadłem i ten ktoś upadłby, gdybym go w ostatniej chwili nie złapał.
- „Rany Martyna, przepraszam. Zamyśliłem się." - zawołałem, spoglądając na lekko zdziwioną ratowniczkę.
- „Nic się nie stało doktorze. W końcu pan mnie złapał." - odparła z uśmiechem, po czym widząc moje przygnębienie, zapytała:
- „Stało się coś?"
- „Nie..., to znaczy..., w zasadzie to tak..." - mruknąłem.
- „To o co chodzi?"
Zobaczyłem, że w bazie jest kilka osób, więc stwierdziłem:
- „Chodźmy do parku..."
Gdy się tam znaleźliśmy, usiedliśmy na wolnej ławce i Martyna ponowiła pytanie:
- „Co się stało?"
- „Martwię się o Ankę... Od kilku dni zachowuje się dziwnie..."
- „Dziwnie?"
- „Tak, jest ciągle smutna i przestraszona, mało mówi, prawie nie je, reaguje gwałtownie na hałas i dotyk. Ona zachowuje się tak samo jak..."
- „Tak jak zachowywała się na początku..." - przerwała mi dziewczyna, która od razu zrozumiała, co się kryje za moimi słowami.
- „Znów ją ktoś skrzywdził?" - zapytała szeptem.
- „Nie wiem, ale właśnie tego się obawiam. Tym bardziej po tym co się stało dziś rano..." - stwierdziłem smutno.
- „A co się stało?" - zapytała przestraszona.
- „Jak się obudziłem, to poszedłem zrobić nam śniadanie. Po jakimś czasie pojawiła się Anka. Była blada, smutna i przestraszona. Jak tylko wspomniałem o śniadaniu, ona stwierdziła, że nie chce i po prostu wyszła. Jednak o wiele gorsze było to co wydarzyło się później..." - przerwałem, lekko się wzdrygając na wspomnienie poranka.
Martyna uścisnęła mnie za ramię. Spojrzałem na nią i dokończyłem drżącym głosem:
- „Znalazłem ją w pokoju Zosi. Leżała na łóżku, trzęsła się i płakała. Ledwo ją dotknąłem, wzdrygnęła się i uciekła ode mnie. A potem błagała Stanisława, żeby ją zostawił. Martynka, to było straszne..., ona dostała jakiegoś ataku paniki i miała jakąś retrospekcję... W ogóle nie mogłem jej uspokoić. Dopiero po chwili mnie rozpoznała, ale jeszcze długo nie mogła się uspokoić. A potem jakby nigdy nic zapytała, czy jedziemy do pracy."
Skończyłem i spojrzałem na Martynę. Dziewczyna wpatrywała się we mnie zszokowana, a po chwili zapytała cicho:
- „Myśli doktor, że on znowu coś jej zrobił?"
- „Nie wiem, ale podejrzewam, że tak. Bez żadnego powodu nie zaczęłaby się tak zachowywać. Będę musiał dowiedzieć się, co się tam wyrabia w tym szpitalu, bo przecież z Anki nic nie wyciągnę." - mruknąłem podirytowany.
- „To ja podpytam znajomą pielęgniarkę, może ona coś wie, a poza tym spróbuję pogadać z Anką. Nie wiem czemu urwała ze mną kontakt, ale możliwe, że to przez to." - zaproponowała Martyna.
- „Dzięki." - uśmiechnąłem się z wdzięcznością do ratowniczki.
Właśnie w tej chwili dostaliśmy wezwanie do porodu, więc od razu udaliśmy się do karetki, gdzie czekał już na nas Piotrek.
Dyżur minął mi przyjemnie, mimo że było pełno wezwań. Najpierw musieliśmy odebrać nagły poród. Jak na złość okazało się, że mamy ułożenie pośladkowe, ale na szczęście udało mi się odkręcić dziecko i poród przebiegł bezproblemowo. Zabraliśmy, więc matkę i dziecko do szpitala. Potem były trzy wezwania do udarów, jedno do zachłyśnięcia oraz dwa do wypadków komunikacyjnych. Na koniec dostaliśmy jeszcze wezwanie do porażenia prądem. Na miejscu Piotrek zakręcił dostęp prądu, a my zbadaliśmy poszkodowanego. Niestety mieliśmy NZK. Od razu rozpocząłem masaż, a Martyna podpięła monitor. Po jakiś 30 minutach pacjent wrócił, więc zabraliśmy go do szpitala. Po przekazaniu pacjenta Potockiemu, wróciłem do bazy. Przebrałem się, pożegnałem się z dzieciakami, po czym ruszyłem do szpitala.
Jak doszedłem, to Anka akurat wychodziła. Na mój widok uśmiechnęła się szeroko, po czym podeszła do mnie i pocałowała mnie prosto w usta. Z radością oddałem pieszczotę. Blondynka była w o wiele lepszym humorze i stanie niż rano.
- „Cześć. Tęskniłam." - oznajmiła, przytulając się do mnie.
- „Ja też, ale widzę, że ktoś tutaj jest w całkiem dobrym nastroju."
- „Już jest dobrze. Przepraszam za rano... nie wiem co się stało... Nie kontrolowałam tego..." - mruknęła smutno.
- „Wiem, ale wystraszyłaś mnie." - mruknąłem, po czym zaproponowałem:
- „To może wybierzemy się do jakiejś restauracji, żeby zjeść jakąś obiadokolację?"
- „Z wielką chęcią!" - zawołała z radością, po czym zapytała:
- „A mogłabym zdecydować, gdzie zjemy?"
- „Jasne." - zgodziłem się, a blondynka obdarzyła mnie uroczym uśmiechem.
- „To ja kieruję!" - zawołała, zabierając mi kluczyki i wsiadając za kierownicę.
Zaskoczony wpatrywałem się w kobietę, a Anka zaczęła się ze mnie śmiać.
- „To wsiadasz czy zostajesz?" - zapytała, chichocząc.
Wsiadłem i ruszyliśmy. Obserwowałem trasę i próbowałem zorientować się, gdzie jedziemy.
- „Gdzie mnie zabierasz?" - zapytałem rozbawiony.
- „Wkrótce się dowiesz..." - odparła tajemniczo.
Po kilku minutach drogi dojechaliśmy pod mały budynek. Był to jakiegoś rodzaju bar, ale miał dziwną nazwę „Mleczny kot". Zaskoczony spojrzałem na Anię.
- „Byłam tu przed świętami, wtedy kiedy się pokłóciliśmy. Pracuje tu Amanda i wtedy mnie przygarnęła. Bardzo mi się spodobał ten bar mleczny i chciałam Ci go pokazać, a poza tym mają tutaj przepyszne jedzenie." - odparła pogodnie.
Uśmiechnąłem się, po czym weszliśmy do baru. Anka miała rację. Wnętrze było bardzo przytulne i utrzymane w jasnych, pastelowo-mlecznych kolorach. Gdzieniegdzie na ścianach wisiały ilustracje szczęśliwych kotów. Zdjęcia idealnie pasowały do wystroju baru. Oprócz tego w rogach sali stały drewniane kotki. Stoły były okryte jasnoniebieskim obrusem. Ogólnie wystrój baru był bardzo przyjemny.
Zajęliśmy stolik w rogu, a po chwili podeszła do nas kelnerka, na widok której Anka uśmiechnęła się szeroko.
- „Dzień dobry. Witamy w skromnych progach „Mlecznego kota". Chcieliby może państwo zapoznać się z naszą bogatą ofertą?" - zaproponowała kelnerka, która wpatrywała się w kartkę notatnika, a dopiero po chwili podniosła wzrok i spojrzała na nas. Na jej twarzy pojawiło się zaskoczenie.
Uśmiechnąłem się łagodnie do dziewczyny, rozpoznając w niej Amandę, koleżankę Anki.
- „Cześć Ami." - zawołała Anka, przytulając brunetkę.
- „Rany, cześć. Jesteście ostatnimi osobami, których bym się tutaj dzisiaj spodziewała. Dzień dobry doktorze." - odpowiedziała z uśmiechem.
- „Też nie spodziewałem się, że Anka zabierze mnie w takie miłe miejsce. Bardzo przytulny ten Wasz bar i jaka przemiła i życzliwa obsługa. Jak jedzenie będzie równie dobre, to będzie już całkiem wspaniale." - skomplementowałem brunetkę, a ona zarumieniła się, lekko speszona.
Ania zachichotała, po czym oznajmiła:
- „Ami co się tak rumienisz? Przecież wszystko co powiedział Wiktor, to najszczersza prawda. A co do jedzenia, to Wiki nie rozczarujesz się, na pewno będzie przepyszne. Co tam macie dobrego?"
- „Mamy do wyboru zestaw dnia w cenie 25 zł, w którego skład wchodzi zupa i drugie danie oraz kompot. Oprócz tego mamy różnego rodzaju pierogi, naleśniki i placki ziemniaczane." - oznajmiła wciąż lekko speszona.
- „A jakie są zupy?" - zapytała Ania.
- „Chłodnik, pieczarkowa i pomidorowa z makaronem lub ryżem."
- „To ja wezmę pomidorową z makaronem." - zdecydowałem.
- „A ja poproszę chłodnik." - dodała Ania.
Amanda zanotowała, po czym zapytała:
- „Coś jeszcze?"
- „A do tego dania dnia, to jakie można zamówić drugie danie?" - zapytałem.
- „Dostępne są: kotlet schabowy, mielony, de volaille, gołąbek lub pulpety a do tego można wziąć ziemniaki, ziemniaki pieczone, kaszę gryczaną lub ryż oraz surówkę."
- „To poproszę kotleta schabowego z ziemniakami zapiekanymi i surówką." - oznajmiłem.
- „A ja gołębia z ziemniakami zapiekanymi i surówką." - dodała Ania.
- „Dodać kompot?"
- „Tak." - stwierdziłem, a Ania skinęła głową.
- „Podsumowując to dwa zestawy dnia. Jeden: zupa pomidorowa z makaronem, kotlet schabowy, ziemniaki opiekane, surówka i kompot, a drugi: chłodnik, gołąbek, ziemniaki opiekane, surówka i kompot."
- „Zgadza się." - potwierdziła Ania.
- „Jakiś deser może? Mamy do zaoferowania: sernik, murzynka, dyniowe i szarlotkę."
- „Szarlotkę." - stwierdziliśmy zgodnie, uśmiechając się do siebie.
Amanda uśmiechnęła się, po czym zniknęła w kuchni, mówiąc, że do 15 minut będzie gotowe.
- „Podoba Ci się?" - zagadnęła Ania.
- „Bardzo. Miałaś bardzo dobry pomysł, żeby tu przyjechać." - oznajmiłem, a kobieta usiadła obok mnie i położyła głowę na moim ramieniu.
- „Cieszę się, że Cię mam..." - szepnęła.
- „Ja też się bardzo cieszę." - stwierdziłem, po czym zapytałem:
- „W porządku?"
- „Tak..." - mruknęła niepewnie.
- „Nie mówisz mi całej prawdy, prawda?"
Blondynka pokręciła głową i stwierdziła:
- „Ja nie mogę, nie umiem."
- „Przecież mi możesz zaufać, zawsze Ci pomogę."
- „Wiem i doceniam to, ale teraz wolę nie."
- „Chodzi o Potockiego?" - zapytałem łagodnie.
Na wspomnienie nazwiska byłego męża, kobieta zesztywniała.
- „Nie chcę o tym rozmawiać... Proszę, porozmawiajmy o czymś innym." - poprosiła.
- „No dobrze, ale pamiętaj, że zawsze możesz mi powiedzieć, nawet najgorszą prawdę."
Skinęła głową, a ja zmieniłem temat na bardziej wesoły. Po jakiś 10 minutach dostaliśmy nasze zamówienie, więc zaczęliśmy jeść. Ania miała rację, wszystko było przepyszne. Jednak to jedna rzecz ucieszyła mnie szczególnie, a mianowicie że Anka normalnie jadła i miała dobry humor. Po skończonym posiłku porozmawialiśmy jeszcze chwilę na różne, niezobowiązujące tematy, po czym zawołałem Amandę, żeby uregulować rachunek.
- „I jak smakowało?" - zapytała z delikatnym uśmiechem.
- „Było przepyszne. Anka miała rację, żeby tu przyjechać." - stwierdziłem, a brunetka znów się zarumieniła.
Anka na ten widok zachichotała.
- „To ile płacę?" - zapytałem.
- „To będzie 48 zł." - oznajmiła.
- „Jak 48? Przecież to wychodzi..." - zaczęła Anka, jednak Ami jej przerwała:
- „Dla przyjaciół mamy zniżkę 20%. Lepszych przyjaciół nie mogłam sobie wymarzyć."
Uśmiechnąłem się, uregulowałem rachunek, a Anka przytuliła Amandę na pożegnania.
- „Będziemy musiały się kiedyś zdzwonić na jakieś wspólne wyjście." - powiedziała Ania do przyjaciółki.
- „Z pewnością." - odparła z uśmiechem tamta, po czym pożegnała się z nami i wróciła do obsługiwania innych gości.
My natomiast w dobrych nastrojach wróciliśmy do domu. Ledwo weszliśmy, kiedy przywitała nas Zosia:
- „Hej, gdzie byliście?"
- „Cześć. Skąd wiedziałaś, że gdzieś byliśmy? Może po prostu dyżury nam się przeciągnęły?" - zapytałem rozbawiony.
- „Macie za dobre humory, żeby to był tylko dyżur." - stwierdziła nastolatka, a my spojrzałyśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
- „Masz rację. Byliśmy w barze mlecznym na późnym obiedzie." - stwierdziła Anka.
- „O to świetnie, że wreszcie gdzieś razem wyszliście. Dobra, nie przeszkadzam, lecę pouczyć się jeszcze na sprawdzian z historii." - oznajmiła Zosia.
- „Tylko nie siedź za długo." - zawołała za dziewczyną Ania.
- „Jasne."
- „To co robimy?" - zapytałem kobietę.
- „Obejrzymy jakiś film w sypialni?"
- „Z chęcią. To idź się przebierz, a ja nam coś wybiorę. Może być komedia?"
- „Tak, najlepiej jakaś romantyczna." - stwierdziła Anka, po czym zniknęła za drzwiami łazienki.
W czasie kiedy Anka się kąpała, uruchomiłem laptop i wybrałem film, który kiedyś kobieta chciała obejrzeć. Gdy blondynka wyszła z łazienki, sam szybko przygotowałem się do spania. Następnie wróciłem do sypialni, gdzie położyłem się obok Anki. Kobieta od razu przytuliła się do mnie. Obejrzeliśmy komedię, bardzo dobrze się przy tym bawiąc, a następnie poszliśmy spać.
- „Śpij dobrze kochanie." - szepnąłem do zaspanej blondynki.
- „Ty też." - szepnęła, po czym wtuliła się we mnie, szybko zasypiając.
Uśmiechnąłem się. Mimo wszystko to był bardzo dobry dzień. Po chwili sam zasnąłem z postanowieniem, że w najbliższym czasie dowiem się o co chodzi z Anką i Potockim oraz że pomogę kobiecie się z nim uporać.

Długo wyczekiwany ratunek...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz