59. Wyjazd

452 26 20
                                    

Wróciliśmy do domu. Ania była uśmiechnięta i spokojna. Powiedziałem dziewczynom, żeby sobie odpoczęły, a ja w tym czasie postanowiłem przygotować spaghetti, które tak uwielbiały Ania i Zosia. Wiedziałem, że blondynka w ostatnim czasie prawie nic nie jadła, więc obiecałem sobie, że przypilnuję, żeby zaczęła jeść. Skończyłem przygotowywać posiłek i zaniosłem go do jadalni, gdzie siedziały dziewczyny. Potem wziąłem szampana dla mnie i Ani, i Piccolo dla Zosi. Usiadłem obok Ani i nałożyłem wszystkim jedzenie. Zaczęliśmy jeść. Ania jadła powoli, ale jednak jadła i widziałem, że jej smakuje. Po zjedzeniu wznieśliśmy toast za szczęśliwe rozwiązanie sprawy rozwodowej i za udany wyjazd. Potem posprzątaliśmy i usiedliśmy w salonie.
- „To co dziewczyny mamy dwa tygodnie wolnego?" - zapytałem z uśmiechem.
- „Tak." - odparła zachwycona Zosia.
Ania nic nie powiedziała, ale skinęła głową z delikatnym uśmiechem.
- „To gdzie macie ochotę jechać?" - zapytałem.
Milcząca do tej pory Ania odezwała się cicho i niepewnie:
- „Może byśmy pojechali do Zakopanego? Odpoczęli, pochodzili po górach, pooddychali świeżym powietrzem, co Wy na to?"
- „Super pomysł. Mi się podoba." - zawołała Zosia.
- „Mi też." - zgodziłem się, po czym dodałem:
- „To ustalone. Zarezerwuję domek letniskowy i pojutrze pojedziemy."
- „Ja muszę się jeszcze spakować." - stwierdziła Ania.
- „Jasne, jutro podwiozę Cię do Pani Ludwiki, a teraz pójdę poszperać w internecie, a Wy poróbcie co chcecie."
Po tym poszedłem do pokoju, wziąłem laptop i usiadłem obok dziewczyn. Szukałem informacji o domkach w okolicach Zakopanego i przysłuchiwałem się ich rozmowie.
W pewnym momencie do Ani zadzwonił telefon. Odebrała i chwilę rozmawiała, widać było, że jest lekko zdenerwowana, aż w końcu powiedziała:
- „Poczekaj chwilę, zapytam Wiktora."
Po czym spojrzała niepewnie na mnie.
- „Co się dzieje, Aniu?"
- „Dzwoni Milena. Chodzi o to, że ma szkolenie dwutygodniowe w Niemczech, a Pani Ludwika wyjeżdża wtedy do sanatorium. Nie ma kto się zająć Asią i pyta czy byśmy się nią zaopiekowali przez dwa tygodnie."
Nie mogłem się nie uśmiechnąć. Gdy Ania mówiła o tym, żebyśmy zaopiekowali się Asią świeciły jej się oczy. Spojrzałem na córkę, patrzyła na mnie proszącą.
- „Tato, proszę, zgódź się. Ja się zaopiekuję Asią i będziecie mieli dużo czasu dla siebie."
Uśmiechnąłem się. Nie miałem nic przeciwko. Lubiłem Asię i wiedziałem, że nie sprawi nam problemów.
- „Jasne, że zaopiekujemy się Asią, niech Milena spokojnie sobie jedzie na to szkolenie. Tylko poinformuj ją o wyjeździe w góry. Niech ją spakuje odpowiednio." - oznajmiłem.
Ania opowiedziała wszystko Milenie i ustaliły razem szczegóły. Mieliśmy zabrać Asię jutro jak będziemy jechać z Anią po rzeczy do Pani Ludwiki.
Ania i Zosia trochę jeszcze pogadały, po czym poszły przygotować się do spania. Ja w tym czasie znalazłem idealny domek letniskowy, położony w malowniczej okolicy, około 20 km od Zakopanego. Miał dwie sypialnie. Jedną dla mnie i Ani, a drugą dla Zosi i Asi. Postanowiłem nie mówić dziewczynom, gdzie dokładnie się zatrzymamy, ponieważ chciałem zrobić im niespodziankę.
Potem udałem się do łazienki, a następnie do sypialni. Tam czekała na mnie Ania. Zobaczyłem, że kobieta niepewnie mi się przygląda. Położyłem się obok niej i zapytałem:
- „Coś nie tak?"
- „Wiktor, ja przepraszam, że tak narzucam swoje zdanie."
- „Anka, o czym Ty mówisz?"
- „Bo ja zaproponowałam Zakopane, a teraz jeszcze ta sytuacja z Asią."
- „Aniu nic się nie stało. Po pierwsze mi też się podoba pomysł z wyjazdem do Zakopanego, a co do Asi, to bardzo ją lubię i wiem, że nie sprawi nam kłopotów, a poza tym Zosia będzie miała towarzystwo."
- „Czyli nie gniewasz się?"
- „Aniu, nie mam o co. A teraz choć tu do mnie."
Przyciągnąłem blondynkę do siebie i zaczęliśmy się całować. Po jakimś czasie usnęliśmy, przytuleni do siebie.

Następnego dnia po zjedzeniu śniadania, Zosia poszła się spakować, a ja z Anią pojechaliśmy do Pani Ludwiki, gdzie pomogłem blondynce się spakować. Potem pojechaliśmy do Mileny. Ledwo zaparkowaliśmy i wysiedliśmy z samochodu, gdy z domu wybiegła roześmiana dziewczynka.
- „Ciociu Aniu, Wujku Wiki." - zawołała, podbiegając do nas. Ania złapała ją w ramiona i mocno przytuliła. Ja po chwili wzruszony zrobiłem to samo. Asia po raz pierwszy zawołała do mnie „wujku", co bardzo mnie wzruszyło. Uwielbiam dzieci.
W tej chwili zastanowiłem się też, czy aby nie mam żadnego bratanka czy bratanicy. Przecież mam brata, przyrodniego, ale jednak. Wciąż mam do niego żal, ale również bardzo za nim tęsknię. Beniamina, mojego młodszego brata nie widziałem już od dobrych kilkunastu lat. Nie wiedziałem co się z nim dzieje. Zresztą z mamą też nie utrzymuję kontaktu. Szczerze, to większy żal mam właśnie do niej niż do Benia, ale nie mogę się przemóc, żeby się z nim skontaktować. Zresztą mógł już dawno zmienić numer. Mam nadzieję, że wszystko u niego w porządku i kiedyś jeszcze się spotkamy. Oprócz mnie i naszej mamy, nikt nie wie, że mam brata. Nawet Zosia nie jest świadoma, że ma wujka. Narazie chcę, żeby tak zostało.
Otrząsnąłem się i poszedłem zapakować bagaże Asi. Następnie zainstalowałem w moim samochodzie jej fotelik. Gdy wszystko było gotowe, pożegnaliśmy się z Mileną, obiecując, że zaopiekujemy się Asią i życzyliśmy jej miłego szkolenia. Kobieta podziękowała nam, że zgodziliśmy się zaopiekować dziewczynką i przeprosiła, że tak nagle wyskoczyła z tą prośbą, ale dowiedziała się o wszystkim wczoraj. Po tym życzyła nam udanego wypoczynku.
Po 30 minutach byliśmy w moim domu. Ania wzięła Asię za rękę i poszły do domu do Zosi, pomóc jej w pakowaniu, a ja podjechałem na stację, zatankować samochód. Po powrocie, szybko sam się spakowałem i zapakowałem wszystkie bagaże do samochodu. Potem zjedliśmy kolację i poszliśmy spać. Jutro musieliśmy stać o 05.00, żeby o 06.00 wyjechać z domu.

Następnego dnia obudziłem się pierwszy. Była 04.30, więc postanowiłem pozwolić dziewczynom jeszcze trochę pospać, a sam ubrałem się i poszedłem do kuchni, gdzie zrobiłem śniadanie i zacząłem przygotowywać prowiant na drogę. Gdy już prawie skończyłem, w kuchni pojawiła się zaspana Ania.
- „Dzień dobry kochanie. Jak się spało?" - zapytałem, całując kobietę na powitanie.
- „A, nawet bardzo dobrze, tylko mało." - odparła, śmiejąc się.
- „Wyśpisz się po drodze, albo jak dojedziemy." - odparłem, znowu ją całując, po czym dodałem:
- „Pójdziesz obudzić dziewczynki?"
- „Jasne, kochanie." - odparła, pocałowała mnie i już jej nie było.
Zaśmiałem się i wróciłem do pakowania prowiantu.
Po chwili na dole pojawiły się zaspane, ale gotowe do drogi Zosia i Asia.
- „Cześć tato."
- „Cześć wujku."
- „Cześć dziewczyny. Siadajcie i zjadajcie, bo zaraz musimy jechać." - odparłem.
Po chwili sam usiadłem i zacząłem jeść.
Po chwili zorientowałem się, że Ania nic nie je.
- „Aniu, co się dzieje? Czemu nie jesz?" - zapytałem zaniepokojony.
- „Nie jestem głodna." - odparła cicho.
- „Aniu, dobrze wiem, że jesteś głodna. Spokojnie, zjedz chociaż dwie kanapki."
- „Nie chcę." - wyjąkała przestraszona.
Uklęknąłem przy niej i zapytałem:
- „Czego się tak boisz?"
Ania szepnęła mi na ucho:
- „A jak znowu zwymiotuję?"
- „Brałaś wczoraj leki?" - zapytałem.
Kobieta kiwnęła twierdząco głową.
- „Więc nie masz się czego bać. Zjadaj. Nie będziesz mi głodna chodziła."
Blondynka niepewnie zaczęła skubać pierwszą kanapkę, jednak czując, że nie robi jej się niedobrze, z przyjemnością zjadła cztery kanapki i wypiła herbatę. Potem wyszliśmy z domu. Dwa razy sprawdziłem czy zamknąłem wszystkie drzwi i okna oraz czy wyłączyłem wszystkie rzeczy z kontaktów. Po tym ruszyliśmy w stronę Zakopanego. Czekało nas ponad 5h jazdy.
Po godzinie w końcu wyjechaliśmy z Warszawy i zaczęliśmy jechać jakąś leśną drogą. Jechałem przepisowo, Zosia i Asia grały w karty, a Ania bardzo szybko zasnęła. Musiała być naprawdę zmęczona. Gdy tylko zorientowałem się, że przysnęła, zjechałem na pobocze i odkryłem ją dokładnie kocem, żeby było jej ciepło. Po tym ruszyliśmy dalej.
Mieliśmy dojechać na miejsce około godziny 11.00 lub 12.00. Chyba, że będą korki, to wtedy dojedziemy później.

Długo wyczekiwany ratunek...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz