159. Potocki?

234 18 9
                                    

Dojechałem na komendę. Byłem zdenerwowany. Nie wiedziałem, co się dzieje z moją przyjaciółką i bardzo się o nią martwiłem. Wiedziałem już od patroli, że kobiety nie ma ani na lotnisku, ani w domu głównego podejrzanego. Nie wiedziałem, gdzie jeszcze mógł ją wywieź.
Po wejściu na komendę, od razu skierowałem się do mojego i Krystiana pokoju. Spotkałem tam Maję, która siedziała na moim miejscu i przeglądała jakieś raporty.
- „Hej Majcia." - przywitałem się, a kobieta obdarzyła mnie szerokim uśmiechem.
- „Hej Oluś. Co tak późno?"
- „Późno. Przecież..."
- „Zarębski kazał, żebyś jak najszybciej stawił się w jego gabinecie." - poinformowała mnie.
- „Czego chciał?"
- „Nie wiem, ale był podenerwowany."
Skinąłem głową i skierowałem się do gabinetu szefa.
- „Cześć szefie. Majka mówiła, że chciał mnie pan widzieć."
- „Tak Olgierd. Chciałem Cię poinformować, że przez następny miesiąc Krystian ma urlop zdrowotny, więc będziesz pracować z Moniką i Mają, Krzysiek i Michał wam pomogą."
- „Dobrze."
- „A i Majka ma się przez ten tydzień nie przemęczać."
- „Wiem i dopilnuję tego, tylko wie szef jak uparta ona jest."
- „Wiem, ale mam nadzieję, że na nią wypłyniesz. A teraz powiedz mi, co z tą sprawą uprowadzenia?"
- „No co? Z Anią nie ma żadnego kontaktu, od 17.00 nikt jej nie widział. Na miejscu Janek zabezpieczył ślady, które ewidentnie świadczą o tym, że doszło do porwania: chusteczkę nasączoną chloroformem i rozbity telefon. Anka musiała próbować się wyrwać, bo na chustce i w okolicach ławki Janek zabezpieczył ślady krwi."
- „Wiadomo czyja to krew?"
- „Tak, zbadali ją w szpitalu i to jest krew 0 Rh-, więc to Anki, bo Potocki ma inną grupę."
- „Coś jeszcze wiadomo?"
- „Anka była wielokrotnie molestowana i prześladowana przez Potockiego. Tak zeznali świadkowie. Dodatkowo chodzą plotki, że ją szantażował, ale jeszcze tego nie zweryfikowaliśmy i nie znamy powodu."
- „To ustalcie to wszystko. Musimy ją odnaleźć. Wiemy już, gdzie przebywa Potocki?"
- „Niestety jeszcze nie..."
- „To przejrzyjcie wszystko, przesłuchajcie personel szpitala i bazy ratunkowej, sprawdźcie bilingi itd. Ona może być w niebezpieczeństwie, Potocki jest rozdrażniony, że od niego odeszła i może chcieć się zemścić. Może być nieobliczalny."
- „Znajdziemy ją. Zrobię wszystko, żeby odnaleźć ją całą i zdrową." - zapewniłem, po czym wróciłem do naszego pokoju.
- „Co tam?" - zapytała Maja, która siedziała przy moim biurku, czytając coś na komputerze.
- „Zarębski pytał jakie są postępy w śledztwie, a poza tym do końca miesiąca pracujemy razem z Moniką, bo Krycha ma urlop."
- „Świetnie." - stwierdziła Majka, uśmiechając się łagodnie.
- „Świetnie?"
- „Lubię z Tobą pracować." - stwierdziła, po czym dodała:
- „A przez ostatni miesiąc rzadko się widzieliśmy, bo Wy goniliście przestępców, a ja przesiadywałam w archiwum lub pomagałam Żanecie przeglądać monitoring. Nie powiem, że tego nie lubię, ale brakowało mi wspólnych akcji, choć nie takich jak ta."
- „Znajdziemy ją, musimy. Ustaliłaś coś?" - zapytałem.
- „Przejrzałam dokumenty dotyczące Potockiego z Polski i USA, ale nic ciekawego tam nie znalazłam. Ale przejrzałam też monitoring szpitala z wcześniejszych lat, bo wszystkie nagrania przechowywane są w szpitalnym archiwum i jest kilka rzeczy, które powinieneś zobaczyć." - powiedziała smutno.
Z zaciekawieniem spojrzałem na blondynkę, a ona uruchomiła nagranie. To co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
- „Jak on mógł?! Ten dziad! Jak on śmiał?!" - zawołałem wściekły, widząc jak Potocki chwyta Ankę za włosy i sprowadza ją na ziemię. Widząc strach, ból i upokorzenie w zapłakanych oczach przyjaciółki, poczułem się okropnie.
- „Ale to nie wszystko..." - mruknęła Majka i puściła kolejne nagranie, na którym Anka wchodzi do gabinetu Potockiego. Chwilę rozmawiają, ale mężczyzna się denerwuje, zamyka drzwi, po czym chwyta kobietę mocno za nadgarstki, przywierając ją z całej siły do ściany, następnie zobaczyłem jak wstrzykuje jej coś w rękę i wymierza dwa ciosy w policzki. Kobieta ląduje na podłodze, a z oczu płyną jej łzy. Następnie wybiega z gabinetu i idzie przez korytarz, czując się coraz gorzej. W końcu znika za drzwiami łazienki. Potem zobaczyłem jak sprzątaczka znajduje ją ledwo przytomną i woła lekarza.
Zszokowany spojrzałem na Majkę.
- „To jeszcze nie wszystko. Mam jeszcze cztery nagrania, dwa drastyczne, jedno trochę mniej i jedno, które może coś nam wyjaśnić." - powiedziała cicho, a ja zastanawiałem się, co może być jeszcze gorszego.
Maja puściła kolejne nagranie. Przedstawiało ono Ankę samotnie przemierzającą szpitalne korytarze. Nagle na jej drodze stanął Potocki. Bez ostrzeżenia złapał ją za nadgarstki i zaczęli się kłócić. Nagle Potocki zrobił coś strasznego. Chwycił Ankę za szyję i zaczął ją dusić. Zszokowana kobieta dopiero po chwili zaczęła się bronić, ale Potocki był dużo silniejszy. Kobieta zaczęła robić się powoli sina, jednak w końcu ostatkiem siły kopnęła go w piszczel, przez co Potocki ją puścił. Blondynka kasłała, z trudem łapiąc oddech, a potem uciekła.
- „Co masz jeszcze?" - zapytałem cicho.
Majka przełączyła coś na komputerze, po czym włączyła kolejne nagranie. To było zlokalizowane przed szpitalem. Anka z Potockim znów się kłócili i on znów chwycił ją za nadgarstki. Nagle pojawiła się jakaś brunetka, którą Anka musiała znać, bo krzyknęła coś do niej. Ta zwróciła się do Potockiego, chwilę się kłócili, po czym walnął ją w twarz, aż ta się wywróciła, po czym wrócił do szpitala. Anka od razu zajęła się ranną koleżanką.
Kolejne nagranie pokazywało kolejną kłótnię Anki z Potockim, ale tym co nas zainteresowało to papiery leżące na biurku. Był to wniosek o wypłatę 80 tys. zł przez jakiegoś Adama Wszołka i papiery informujące o błędnym podaniu leków przez Barbarę Wszołek, skutkującym uszczerbkiem na zdrowiu jakiegoś pacjenta. Od razu zorientowałem się, że te drugie dokumenty są sfałszowane.
- „Myślisz, że to tymi dokumentami szantażował Ankę?" - zapytałem, spoglądając na Majkę.
- „Nie wiem, ale to jest bardzo prawdopodobne. Będziemy musieli to sprawdzić. Teraz puszczę Ci ostatnie nagranie." - powiedziała, po czym dodała:
- „To jest dwa dni po tym, jak Potocki zaczął pracować w tym szpitalu." - poinformowała mnie, po czym je puściła.
Zobaczyłem jak zespół Anki przywiózł pacjenta na SOR. Kobieta była uśmiechnięta, ale mina jej zrzedła, gdy zauważyła lekarza. Zauważyłem w jej oczach niedowierzanie i strach, szybko oddała pacjenta i wyszła. Maja przełączyła nagranie kilka godzin później. Tym razem było to w gabinecie mężczyzny. Anka i Potocki się kłócili. W pewnym momencie mężczyzna próbował chwycić kobietę za dłonie, jednak ona odskoczyła w tył. Lekarz nie dał za wygraną i spróbował znowu, jednak blondynka cofnęła się, aż w końcu uderzyła plecami o drzwi. Przestraszona wpatrywała się w Potockiego, a on złapał ją mocno za ręce. Znów się kłócili, a potem on nagle uderzył ją w policzek, a potem znowu. Drugie uderzenie było tak silne, że kobieta upadła na podłogę. To jednak mu nie wystarczyło i zaczął kopać blondynkę po głowie i brzuchu. W końcu po czasie, który wydawał mi się trwać wiecznie, a dla Anki pewnie jeszcze dłużej, Potocki przestał i wyszedł z gabinetu, zostawiając ją samą. Ania leżała w pozycji embrionalnej, płacząc, drżąc i pojękując z bólu. Dopiero po chwili wstała, podtrzymując się stołu i opuściła gabinet.
Przerażony wpatrywałem się w ścianę przed sobą, intensywnie myśląc. Cholera, czemu nikt tego nie zauważył? Spojrzałem na Majkę. Ona też była wstrząśnięta, a po jej policzkach spływały łzy. W końcu spojrzała  na mnie i zapytała cicho:
- „Jak on mógł? Czemu ona nikomu o tym nie powiedziała?"
- „Nie wiem, ale Anka zawsze była skryta. Jednak teraz ja tak tego nie zostawię! Ten człowiek dostanie, to na co zasłużył! ZABIJĘ GO! NORMALNIE ZABIJĘ!" - krzyknąłem wściekły.
- „Olo spokojnie. Tak jej nie pomożesz. Skupmy się na śledztwie. Chodź, pójdziemy do Żanety. Może udało jej się odzyskać dane z tego telefonu." - uspokoiła mnie Majka.
Kiwnąłem głową i posłusznie poszedłem za nią do królestwa Żanety.
- „Hej. Błagam powiedz mi, że coś masz?"
- „Niestety, telefon jest doszczętnie zniszczony, ale uda mi się, ściągnąć dane. Ale to trochę potrwa."
- „Ile?! Żaneta, ile?! My nie mamy czasu! On jest niebezpieczny i nie pohamuje się przed zrobieniem jej krzywdy!"
- „Chwila, o mam. Czekajcie."
Żaneta przeglądała dokumenty i chyba natrafiła na coś interesującego, bo zawołała:
- „Mam coś, w dokumentach jest..."
- „Hej, nie przeszkadzam?" - do pokoju wszedł Filip.
- „Nie, masz coś?" - zapytałem z nadzieją.
- „Tak, przejrzałem ich bilingi. Potocki kontaktował się ostatnio z Reiter. Esemesowali przez chwilę. Poza tym nic podejrzanego tam nie ma."
- „Znamy treść tych SMSów?"
- „Tak... Żaneta, wyświetlisz?"
- „Jasne."
Już po chwili przeczytaliśmy te dwa SMSy Potockiego i jeden Anki:

Długo wyczekiwany ratunek...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz