110. Powinniście porozmawiać

270 21 12
                                    

Gdy dojechałam do baru „Mleczny kot" dochodziła 12.00. Niepewnie weszłam do środka i rozejrzałam się. Wnętrze było bardzo przytulne i utrzymane w jasnych, pastelowo-mlecznych kolorach. Gdzieniegdzie na ścianach wisiały ilustracje szczęśliwych kotów. Gdy podeszłam bliżej i przeczytałam opis znajdujący się pod zdjęciem czarno-białego kocura, dowiedziałam się, że to Dyzio - kot z „Przytuliska", który miesiąc temu znalazł nowy dom. Niedaleko znajdowało się kolejne zdjęcie przedstawiające tym razem Łapkę - czarnobiałą kotkę, która jeszcze nie znalazła opiekuna. Takich zdjęć było więcej, ale nie wadziły, idealnie pasowały do wystroju baru. Oprócz tego w rogach sali stały drewniane kotki. Stoły były okryte jasnoniebieskim obrusem. Ogólnie wystrój baru był bardzo przyjemny, idealny do odpoczynku po pracy lub wypadu rodzinnego. Będę musiała zabrać tu kiedyś Wiktora, Zosię i Asię. Napewno im się spodoba.
Gdy tak podziwiałam wystrój, nagle usłyszałam za plecami pytanie:
- „Dzień dobry. Witamy w progach „Mlecznego kota". Chciałaby może zapoznać się Pani z naszą bogatą ofertą?"
Odwróciłam się i uśmiechnęłam się, widząc Amandę.
- „A z przyjemnością. Co mają Państwo specjalnego dziś w ofercie?" - zapytałam, kontynuując ze śmiechem grę.
- „A to zapraszam tu do stolika, tutaj ma Pani menu, a do polecenia mamy dziś zestaw dnia, na który składa się zupa i drugie danie. Jest do wyboru: zupa pomidorowa, pieczarkowa lub żurek, a na drugie kotlet mielony, kotlet de volaille lub pulpety, do tego kasza gryczana, ziemniaki lub ryż i surówka z marchewką i jabłkiem, mizeria lub surówka porowa. Do tego mamy kompot. Razem to będzie 22 zł."
- „To wie Pani, to ja poproszę taki zestaw dnia i niech to będzie zupa pieczarkowa, de volaille z kaszą i surówką z marchewką i jabłkiem i kompot." - odparłam z uśmiechem, czując, że faktycznie jestem głodna.
Amanda się uśmiechnęła, zapisała wszystko w notesie, po czym poszła do kuchni. Czekałam jakieś 10 minut, po czym dostałam moje zamówienie.
Korzystając z tego, że o tej porze było jeszcze mało gości, Amanda przysiadła się do mnie do stolika.
- „Cześć Aniu i smacznego. Mam nadzieję, że będzie Ci smakować."
- „Cześć Amanda i jeszcze raz dziękuję, że zgodziłaś się mnie przenocować."
- „Nie ma sprawy. A teraz przepraszam, ale muszę wracać do pracy."
Uśmiechnęłam się do dziewczyny, która poszła obsłużyć kolejną osobę i zabrałam się do jedzenia. Muszę przyznać, że to było wyjątkowo pyszne, jedne z lepszych obiadów jakie jadłam w restauracji. Z przyjemnością zjadłam cały obiad, biorąc przy okazji leki na przeziębienie. Po zjedzeniu od razu poczułam się lepiej.
Chwilę później znów podeszła do mnie Amanda, która zabrała naczynia do kuchni, a ja z ciekawością przeglądałam menu. Faktycznie mieli dość bogatą ofertę, a do tego atrakcyjne i tanie ceny. Po chwilowym przeglądaniu zamówiłam sobie jeszcze deser. Wzięłam moją ulubioną kawę i kawałek szarlotki i ciasta marchewkowego. Było pyszne. Po tym uregulowałam rachunek, przy czym dostałam małą zniżkę jako przyjaciółka Amandy.
Po tym poszłam do toalety, a gdy wróciłam, to odeszłam dokładnie bar i z uśmiechem obejrzałam wszystkie zdjęcia tych kotów. Następnie usiadłam przy stoliku w rogu sali i uruchomiłem telefon. Zobaczyłam jeszcze więcej wiadomości od Wiktora, ale było też kilkanaście od Zosi i Martyny. Delikatnie się uśmiechnęłam, czyli jednak komuś na mnie zależy. Jednak nie byłam jeszcze gotowa na konfrontację, więc wyciszyłam telefon i schowałam go do torby. Następnie wyjęłam z niej notes i otworzyłam go na pierwszej stronie, tam gdzie znajdowało się moje ulubione zdjęcie przedstawiające mnie, Wiktora, Zosię i Asię na tle gór. Fotografia została zrobiona na tegorocznych wakacjach w Zakopane. Na samo wspomnienie tego czasu szeroko się uśmiechnęłam. To były najlepsze dwa tygodnie w tym roku. Tak bardzo tęskniłam za tymi beztroskimi chwilami, kiedy nie liczyły się żadne rozterki, tylko po prostu spędzaliśmy razem czas. Znów spłynęło mi kilka łez po policzkach. Tak bardzo pragnęłam, żeby to wszystko się już skończyło, żeby znów było jak dawniej, wtedy kiedy Go nie było.
Nagle poczułam, że ktoś mnie przytula. To było tak nagłe i niespodziewane, że odruchowo wzdrygnęłam się przestraszona.
- „Aniu, przepraszam, nie chciałam Cię wystraszyć."
- „W porządku." - szepnęłam zapłakana, po czym jeszcze mocniej wtuliłam się w Amandę.
Dziewczyna nic nie mówiła, po prostu delikatnie głaskała mnie po plecach.
Po dłuższej chwili w miarę się uspokoiłam i spojrzałam niepewnie na Amandę.
- „Jak wrócimy do domu, to pogadamy. Przecież widzę, że coś Cię trapi. Może będę mogła Ci pomóc." - powiedziała, po czym poszła obsłużyć kolejnych gości.
Ja odetchnęłam głęboko, po czym poszłam do łazienki, gdzie ochlapałam twarz wodą i zrobiłam sobie delikatny makijaż.
Następnie wróciłam i jeszcze raz obejrzałam zdjęcia kotów. Gdy skończyłam, podeszła do mnie Amanda.
- „Chodź, posiedzisz w pokoju socjalnym. Nikogo tam teraz nie ma, a Ty sobie odpoczniesz. Jak skończę, to pojedziemy do domu i tam mi opowiesz co się stało."
Po tym zaprowadziła mnie do średniego pokoju, gdzie było kilka krzeseł, dwa stoliki i stara kanapa.
- „Rozgość się i niczym nie przejmuj. Szef o wszystkim wie i pozwolił Ci tu pobyć."
- „Dziękuję." - szepnęłam.
Amanda się uśmiechnęła i wyszła. Usiadłam na kanapie i odblokowałam telefon, po czym przeczytałam kilka wiadomości od Wiktora, Zosi i Martynki. Martwili się o mnie i wiedziałam, że powinnam się do nich odezwać, ale nie miałam na to siły. W końcu odłożyłam telefon i zmęczona położyłam się skulona na kanapie. Wystarczyła tylko chwila i już spałam.

Długo wyczekiwany ratunek...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz