Prusy|Znowu tutaj

2K 141 20
                                    

Postanowiłem odwiedzić Malbork. Tamtejszy zamek był przecież moim domem za czasów Zakonu Krzyżackiego. Spędziłem tam wiele lat. Chciałem znowu go zobaczyć i przypomnieć sobie tamte czasy.
Poprosiłem Feliksa, żeby poszedł ze mną. Był dobrym towarzyszem... Nie odzywał się. Tylko patrzył... Obserwował.
Gdy pojawiłem się na miejscu jego nigdzie nie było. Czyżby mnie wystawił?
- Hej Pruska Katastrofo.- Felicja pojawiła się obok mnie.- Feliks musiał coś załatwić.
- Hej gąsko.- Skrzywiła się słysząc przezwisko, które ostatni raz używałem za czasów młodości. Pamiętam jak opiekowałem się nią... Była jak młodsza siostra, która dość szybko dorosła.
- Chodź.- Chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę wejścia.
Już kiedyś tak zrobiła...
- Hej stary!- Przywitała jakiegoś mężczyzna przy wejściu.
- Witaj młoda.- Uśmiechnął się do niej.- Załatwiłem. Możesz wchodzić.
Podał jej małą kartę, dzięki której mogliśmy sami chodzić po zamku.
- Mam nadzieje, że się nie zgubimy.- Przyznała, prowadząc mnie w głąb korytarzy.
Zatrzymała się, przyglądając mi się.
- Będę tuż obok. Nie śpiesz się.
- Dzięki.
Spojrzałem na stare mury. Były identyczne jak wtedy... Staliśmy w korytarzu, którym zawsze szedłem do swojej Komnaty. Tam dalej był kiedyś pokój w którym Mistrz uwielbiał przesiadywać.
Spojrzałem na dziewczynę, która usiadła na ziemi i coś kreśliła na posadzce.
Pamiętam jak Felicja była tu przez pewien czas... Gdy sprowadzono krzyżaków do Polski, ona była kartą przetargową. My przybyliśmy, a w zamian dostaliśmy dziewczynę. Miałem mieć z nią ślub, ale nagle pojawił się Jagiełło... Wszystko się skomplikowało.
- Wiem o czym myślisz.- Stanęła obok mnie, otrzepując się z kurzu.
Podniosła lewą rękę, pokazując stary pierścionek. Nie wierze, że nadal go ma...
- Przez cały ten czas?- Zapytałem zdezorientowany. Myślałem, że wyrzuciła go dawno temu do rzeki obok zamku.
- Nie. W obozie mi go zabrali.- Przyznała.- Na szczęście generałowi tak się spodobał, że go zabrał dla swojej córki. Odnalazłam ją w 1992. Powiedzmy, że odebrałam to co moje.
- Zrobiłaś jej coś?- Dziewczyna zaśmiała się. Co jeśli dziewczyna nie chciała oddać pierścionka? Czy ona ją zabiła?
- Nie żyła. To znaczy, gdy ją odnalazłam jeszcze kontaktowała. Sama mi go oddała.
- Czemu tak ci na nim zależało?- Przecież mogła mieć gdzieś ten pierścionek... Nie byłem chyba dla niej tak ważny. Prawda?
- Przypomina mi o tamtych czasach.- Szła korytarzami, ramię w ramię ze mną.- Gdyby inaczej się wszystko potoczyło, bylibyśmy małżeństwem.
- Chciałabyś tego?- Uśmiechnęła się.
- Ty byś nie chciał?- Zapytała patrząc mi głęboko w oczy.- Wtedy zależało mi na tobie. W sumie, nic się nie zmieniło.
Zależy jej? Na mnie... Na kimś kto przeprowadził rozbiory na jej ukochanym państwie. Kimś kto zabijał jej ludzi.
- Przepraszam...
- Nie musisz. Było, minęło...- Wzięła mają dłoń, by obejrzeć obrączkę.- Ty też ją zatrzymałeś. Pomimo, że jest na niej orzeł Polski.
- Jest od ciebie.- Spojrzałem w jej zielone oczy, które tak uwielbiałem. Nadal uwielbiam...
- Nadal mnie kochasz? Po tych wszystkich kłótniach, walkach i słowach, które nie miały nigdy być powiedziane?- Zapytała, robiąc krok w tył i spuszczając wzrok.
- Tak.- Odparłem biorąc ją w ramiona.- Było, minęło...
Tamtego dnia przypomniałem sobie wszystko... Chodziłem korytarzami i opowiadałem Felicji historie, które wydarzyły się po jej odejściu.
Słuchała i nie przerywała... cieszyłem się, że była tam ze mną. Nie czułem się samotny, obok osoby, którą kochałem.
Którą nadal kocham...

Napisałam to, ponieważ byłam wczoraj w Malborku (przejazdem) i tak sobie pomyślałam, że "może coś o Gilbercie?". Po prostu musiałam przenieść swój pomysł tutaj :D

Hetalia [One-shoty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz