Niemcy| Teraz to już na pewno zostałem sam

867 67 15
                                    

Płakał?

Sam już nie wiedział.

Nic go nie interesowało.

Jego łzy były tylko małymi kropelkami, które moczyły poduszkę na której spoczywała jego głowa. Blond włosy były w nieładzie.

Nie interesowało go jak wyglada.

Już wszystko było mu jedno...

Ten, którego kochał odszedł.

I to przez niego...

"Mogę już odejść... Naprawdę".

Zaśmiałem się gorzko.

Mógł odejść, ale nie musiał, a jednak to zdobił... to bolało.

Serce mu krwawiło. Byłoby złamane, ale przecież to mięsień, a nie kość...

Wstałem z twardego łóżka, mając dość jego zapachu, który został na poduszce, pościeli, a nawet moich ubraniach... Najchętniej wszystko bym spalił.
Niestety nie mogłem... nie potrafiłem.

Powinienem był go zatrzymać.

- Hure.- Zakląłem, potykając się o roztrzaskaną ramkę z naszym wspólnym zdjęciem, które tak kochał. Kiedyś... teraz pewnie nawet o mnie nie pamięta.

-Weź się w garść...- Powiedziałem sam do siebie.

Byłem wrakiem człowieka. Kto wie ile jeszcze będę w takim stanie? Muszę się pozbierać do kupy i zacząć żyć normalnie. Bez niego to nie będzie to samo, ale spróbuje... Wcześniej jakoś mi to wychodziło.

- Wyglądasz okropnie.- W drzwiach do mojego pokoju pojawił się mój starszy brat. Na jego twarzy była wymalowana troska. Nie wiadomo dlaczego, ale zdenerwowało mnie to trochę... Wystarczy, że mnie wychował. Teraz gdy jestem dorosły, daje sobie sam radę.

- Dzięki.- Odrzuciłem zniszczoną ramkę na biurko. Wszystko jedno gdzie będzie leżeć. I tak jej nie wyrzucę. To bolałoby jeszcze bardziej.

- Tak bardzo ci go brakuje Bruder?- Zapytał.

Chciał dobrze, ale jego akcent jeszcze za czasów Prus, delikatnie go denerwował... jak wszystko dzisiaj.

- Tak.- Odparłem od niechcenia, nakładając byle jaką bluzę na siebie.

- Widać.- Skinął na mnie głową.- Ubierasz brudną bluzę.

Spojrzałem na poplamiony od farb materiał... Kurna. Nie zauważyłem tego, ale w sumie... Wszystko mi jedno.

- Nie szkodzi.- Stanąłem przed starszym bratem, który był minimalnie ode mnie niższy. To mnie trochę bawiło.

- Nie możesz z nim pogadać?- Zapytał, idąc za mną do kuchni.

- Nie mam o czym.

To prawda... wystarczająco dużo sobie powiedzieliśmy przy pożegnaniu. Padły słowa, które nie powinny nigdy zostać wypowiedziane. Zawaliłem.

- Przeproś go. To Włoch, oni szybko zapominają!- Unikałem jego wzroku, robiąc sobie mocną kawę. Nie spałem całą noc, a musiałem załatwić pare rzeczy.- Przestań!
Gilbert wyrwał mi puszkę z kawą i odłożył ją z hukiem na blat.

- O co ci chodzi?- Zapytałem, ostrzej niż planowałem.

- Przeproś go i nie becz. Jesteś pieprzonym Niemcem! Nie takie rzeczy przeżywałeś.- Patrzył na mnie wyczekująco.
Może ma racje...

- Czy to jakiś podtekst w stylu Feliksa?- Zapytałem, próbując go odciągnąć od tematu.

Ostatnio spędzali za dużo czasu razem... albinos tłumaczył, że musi z kimś się pokłócić tak dla zdrowia, ale ja wiedziałem swoje...

Hetalia [One-shoty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz