Prusy|Wszyscy będą wiedzieć, że byłem tutaj

1K 89 2
                                    

- Kiedy opuszczę ten świat, zostawię coś wartego zapamiętania.
- Dziecko?- Felicja spojrzała na mnie znad książki.- Na mnie nie licz.
Jaka ona była uroczo głupia... Chociaż dziecko to spoko pomysł.
- Ślad. Chociaż wiem, że pragniesz dziecka ze mną.- Uśmiechnąłem się, szturchając ją stopą.
Siedzieliśmy u niej w domu na tarasie, oparci o ścianę budynku. Felicja założyła krótkie spodenki w celu opalenia się, ale słońce co chwile skrywało się za chmurami. Zabawne.
Wzięła książkę, by jak sama powiedziała "widzieć coś sensownego".
- Masz wielkie mniemanie o sobie Gilbercie.- Uśmiechnęła się, wracając do książki, którą akurat czytała.
Jestem zagilbisty i tyle! Powinna to rozumieć!
- Zostawiłem ślad w postaci Prus!
Felicja zaśmiała się, nie podnosząc wzroku znad książki. Przecież mam racje...
- Nie śmiej się!- Szturchnąłem ją znowu stopą. Ona jednak nie zareagowała. Nachyliłem się w jej kierunku, ale ona ani drgnęła.
Zareagowała dopiero, gdy dmuchnąłem jej w szyje.
- Przestań!- Uśmiechnęła się, gdy odpychała mnie.- To łaskocze.
- Wiem, że to lubisz.- Chciałem ją pocałować w szyję, ale wykręciła się.
- Wiem do czego zmierzasz. Żyłeś!
Więcej! Ja żyje, ale dobrze. Żyłem na tym świecie!
- Żyłem, kochałem i byłem! Wszyscy mnie zapamietają!- To było coś... Każdy pamięta Prusy. I będzie pamiętać! Przecież to świetne!
- Już cię pamiętają.- Zauważyła Felicja, odpychając moją dłoń, gdy chciałem chwycić jej naszyjnik. Krzyżyk, który dostała wiele lat temu ode mnie i małego Ludwiga. Kolejna rzecz, która zostanie po mnie.
- Czyli mogę umierać w spokoju.- Zamknąłem oczy.
Ciekawe gdzie mnie pochowają?
- Gilbert! Jesteś głupi...- Felicja uderzyła mnie książką w ramię.- Jak możesz mówić takie rzeczy!
- Mogę.- Wziąłem jej dłoń, kreśląc kółka na jej wierzchu. Dziewczyna znów oparła się o ścianę domu i głośno wypuściła powietrze.
- Nienawidzę cię. - Stwierdziła nagle kładąc głowę na moim ramieniu.
Okej! To bardzo urocze.
- Dzięki kochanie, to miłe.- Znów oberwałem książką w ramię.
Urocza była ta moja Poleczka. Taka niby agresywna, a jednak kochana.
- Jeszcze raz...
- Kochanie.- Czekałem, aż mnie uderzy, ale zamiast tego odłożyła grubą książkę na panelach tarasu. Chwała! Już mnie trochę boli drugie ramie od tych uderzeń.
- Jesteś straszny.- Dziewczyna pokręciła głową.
Nie jestem straszny!
- Jestem zagilbisty!

Mam przygotowane już trzy opowiadania ;) To jakiś cud!

Hetalia [One-shoty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz