Kanada| Szklana bariera rozdzieliła mnie z bratem...

434 65 12
                                    

Trzask... 

Jak co wieczór mój ojciec wyszedł po codzienną porcję alkoholu do pobliskiego monopolowego - przecież dzień bez procentów, to dzień dla niego stracony... Moje prośby nie pomagały. 

Zaplątany w swoją rutynę, nie interesował się mną. Jestem dla niego tylko dzieckiem, które pomimo bólu jakie mu zadaje nadal przy nim trwa... przy tym załamanym człowieku, który kilka lat temu stracił ukochaną żonę. Od tego czasu każdy jego dzień kończył się tak samo...

Nie był zły... po prostu zagubił się i nie umie odnaleźć drogi powrotnej. Dlatego tutaj jestem- nie chcę by się załamał do końca. Wystarczy, że Alfred uciekł z domu... to był kolejny cios dla ojca. Nie dość, że stracił żonę, to jeszcze starszego syna w którym pokładał całą swoją nadzieję. 

Gdy człowiek jest zagubiony, częsta sięga po półśrodki, które pozwalają mu na chwile zapomnieć o swym bólu- mój tata wybrał alkohol. 

Trzask drzwi poinformował mnie o powrocie mojego opiekuna. 

Wychyliłem głowę by zobaczyć, czy jest sam... często przyprowadzał sobie przyjaciół do kieliszka, a wtedy nasz dom zamieniał się w istny koszmar. Krzyki, groźby, a czasem nawet rękoczyny... to chleb powszedni, gdy papa postanawia być gościnnym. 

- Tato?- Mój głos był napięty. 

Bałem się... co jeśli dzisiaj znów starci panowanie nad sobą? Zacznie krzyczeć po mnie, a może nawet podniesie rękę. Znów rano nie będzie o tym pamiętać. 

- Wracaj do siebie.- Usłyszałem jak tata szuka szklanki w kuchennej szafce. 

Pomimo jasnego polecenia, wyszedłem z pokoju i podreptałem do kuchni... chciałem wiedzieć czy to ten dzień- gorszy od poprzednich. 

-Mówiłem byś wracał do siebie.- Warknął, gdy pojawiłem się na progu kuchni. 

Usiadł przy stole ze szklanką złocistego płynu w ręce- jednak dzisiaj może być spokojnie. 

"Złoty jest lepszy od przezroczystego"- pomyślałem, przypominając sobie zachowanie ojca po tym "gorszym" trunku.- "Po złotym szybciej zasypia". 

Podszedłem do niego powoli... położyłem swoją drobną rączkę na jego ręce w której spoczywała w połowie pełna szklanka okropnego dla mnie płynu. 

- Proszę, przestań.- Spojrzał na mnie zdziwiony. 

Jego zielone oczy wydawały się zmęczone- zniszczone przez liczne łzy, które je zalewały przez ostatnie kilka lat. Czy moje oczy też tak wyglądały? Czy były zniszczone tak jak jego? 

- Odejdź.- Odparł krótko, zrzucając moją dłoń ze swojej. 

- Mama by nie chciała byś pił!- Krzyknąłem, czując jak wzbiera we mnie cała złość. 

Jak on może odrzucać moją pomoc?! Chcę mu pomóc, ale on nadal pozostaje na to ślepy... 

Poczułem ból, gdy otwarta dłoń mojego ojca uderzyła mnie w policzek... w moich oczach zaczęły wzbierać łzy- miało dzisiaj być spokojnie. 

-Wynoś się!- Krzyk ojca rozdarł ciszę nas otaczającą. 

Spojrzałem na jego wściekłe spojrzenie... większy ból sprawiał mi widok tego zniszczonego człowieka niż uderzenie, które mi zadał. 

Wbiegłem do pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Chcę być sam... Pragnę znów wejść do swojego świata. Tam wszystko jest inne. 

Nikt mnie nie krzywdzi... jest tam nawet mama. Nie pamiętam jej- byłem za młody. Mogę tylko domyślać się jak wyglądała.

W moim świecie jest zwyczajna... Nie wyróżnia się niczym szczególnym jeśli chodzi o wygląd. Jest po prostu dobra dla mnie. To wystarczy... 

"Mogłem odejść z Alfredem"- kolejny raz zaczynam żałować, że nie podałem mu ręki, gdy wychodził przez to cholerne okno. Mówił, że tam- w świecie, którego nigdy nie poznaliśmy- jest o wiele lepiej. 

"Tam możemy być szczęśliwi! Nigdy więcej cię nie skrzywdzą... Proszę, podaj mi dłoń."- głos starszego brata znów rozniósł się echem w mojej głowie. Doskonale pamiętam jego błagalne spojrzenie... chciał dla mnie jak najlepiej. Zawsze obiecywał, że mnie ochroni. Był dla mnie jak bohater, których tak maniakalnie oglądał. 

"Idź sam... ja sobie poradzę"- Powiedziałem wtedy, zamykając jedyną szansę na nowe życie- okno. 

Szklana bariera rozdzieliła mnie z bratem... już na zawsze.

Hetalia [One-shoty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz