Dzień w dzień to samo...
Siedziałam przez cały czas w domu, widząc go tylko podczas posiłków. Próbowałam pomagać Krajom Bałtyckim w domowych obowiązkach, ale one traktowały mnie jak porcelanową lalkę. Kazali mi za każdym razem iść wypełniać swoje obowiązki... tylko, że ja nie miałam żadnych.
Całymi dniami nudziłam się, chodząc tam i z powrotem po domu, lub czytając rosyjskie książki z biblioteczki w salonie.
Czasem zaglądałam do biura Ivana, ale on mnie nie zauważał, przeglądając jakieś stosy teczek.
Raz wyszłam do ogrodu, który zachwycał, pomimo, że wszystko było zasypane śniegiem. Miało to swój urok.
Żałowałam, że nie ma tu nigdzie jakiś kwiatów... kochałam zaplatać wianki. To przypominało mi dom.
Byłam w Związku Radzieckim od niedawna. Od kiedy zapadł komunizm, a ja zostałam żoną Ivana.
Szkoda, że on mnie tak jakby unikał.
Kładł się co noc obok, ale przychodził gdy już spałam, a wstawał przede mną. Nie zamieniliśmy ani słowa od ponad tygodnia.
- Unika mnie.- Narzekałam Torisowi, który jak dzień w dzień mył naczynia po posiłku.
- Pan Rosja jest zajęty.- Stwierdził, odkładając kolejny talerz na stos.
- Nie nazywaj go Panem.
- Polsko, ja jestem tylko krajem, który jest częścią ZSSR. Ty jesteś jego żoną.- Ostatnie słowo, ledwo przeszło mu przez gardło.- Możesz go nazywać jak chcesz, bo i tak nic ci nie zrobi.
Czyli tak się sprawy miały...
Poszłam do jego biura. Siedział obrócony tyłem i przyglądał się spadającym płatkom śniegu za oknem.
- Ivan?- Drgnął, ale się nie odwrócił. Poczułam się naga w za dużej koszuli związanej kawałkiem wstążki w pasie.
- Nie powinnaś nosić pasków. Za bardzo przypomina to obóz.
Podeszłam do niego powoli. Gdy stanęłam obok, nie odwrócił wzroku w moją stronę. Nadal patrzył na spadający śnieg.
- Nie mam nic innego.- Przyznałam zgodnie z prawdą. Zakazano mi noszenia wszystkiego co przypomina mi dom. Nie mogłam już zaplatać wianków, bo i tak nie miałam z czego. Sukienki z haftem odpadały, tak samo jak białe bluzeczki, które kojarzyły mi się z wsią polską. Nic z tych rzeczy...
- Zmienimy to.- Jego głos był spokojny i opanowany.
- Dziękuje.
W końcu podniósł na mnie wzrok. Przez moje ciało przeszedł dreszcz.
- Powiedz mi co widzisz?- Zapytał pokazując na widok za oknem.
-Śnieg.- Odparłam nie zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Spójrz jeszcze raz. Co widzisz?
Tym razem postarałam się bardziej z odpowiedzią.
- Widzę drzewa obsypane śniegiem. Ziemię, która zamarzła z zimna pod grubą warstwą białego puchu.
Chłopak pokręcił głową.
- Prościej Felicjo. Co widzisz?
- Rosję.
Uśmiechnął się słysząc te odpowiedź.
- Dobrze.
Pociągnął mnie za rękę zmuszając bym usiadła na jego kolanach. Od razu cała się spięłam. Przez tydzień ze mną nie rozmawiał, a teraz bawi się ze mną w "co widzisz".
- Jesteś teraz częścią Rosji.- Położył swoją dłoń na moim nagim kolanie. Zaczęłam czuć się dziwnie... tak nieswojo.
- Wiem.- Przyznałam, czekając na jego kolejny ruch.
- Jesteś też moją żoną.- Zaczął patrząc mi się w oczy.- Jeśli czegoś będziesz potrzebować, po prostu powiedz, da?
- Dobrze.- Zgodziłam się, kiwając delikatnie głową.
Ivan delikatnie przesunął ręką po moim udzie, a ja zadrżałam. Drugą rękę położył mi na plecach.
Zaczęłam się trząść, przypominając sobie, co robili mi podczas drugiej wojny... Ale to nie był on, Felicjo. To nie jego wina.
On cię uratował.
- Nie bój się, przecież nic ci nie zrobię.- Rosjanin spojrzał w okno, przyglądając się jak płatki śniegu, które upadły na szybę, znikają. - Brakuje ci domu, da?
Wewnątrz mnie toczyła się wojna. Jedna cześć kazała mówić prawdę, a druga skłamać dla swojego bezpieczeństwa.
- Tak.- Przyznałam w końcu, czując jak serce mi przyśpiesza czekając na dalszą część wydarzeń. Co teraz będzie?
- Tak myślałem.- Jego ręka podjechała jeszcze wyżej na moim udzie, zatrzymując się przy zakończeniu mojej "sukienki".
Mogłam tu nie przychodzić...
- Wybacz, że przez ten tydzień milczałem. Wolałem cię unikać, byś nie padła ofiarą mojego paskudnego humoru.
A więc to tak... to dobrze. Paskudny humor Ivana trochę mnie przerażał.
- Rozumiem, Waniu.
Spojrzał mi w oczy. Widziałam w nich troskę, po raz pierwszy odkąd go znam. Czy to w ogóle możliwe?
Objęłam go za szyje i mocno przytuliłam, nie wiedząc co innego mogę zrobić.
Odwzajemnił uścisk po chwili wahania.
- Jeśli będziesz chciała, możesz wychodzić z domu, kiedy chcesz.
I tak nie mam gdzie iść... mój dom w stolicy został zburzony jak całe miasto przez tego idiotę z wąsem. Mój brat gdzieś zniknął i z każdym dnie zaczynam coraz mocniej utwierdzać się w myśli, że został czyimś więźniem. Mój Feliks...
Spojrzałam mu w oczy, gdy mnie puścił. Nie zauważyłam złości, czy dziecięcej okrutności jak zawsze. Teraz dostrzegałam... radość?
Chłopak chwycił moją twarz w dłonie i delikatnie pocałował. Niewiele myśląc wbiłam się w jego usta.
Co ja robię? Do niedawna nikt nie mógł mnie dotykać, bo zaraz przypominałam sobie tamten dzień, gdy sprowadzono mnie na dno i porzucono jak szmatę. A teraz? Nie czułam tego. Nawet gdy ręce Ivana weszły pod materiał mojej sukienki.
Nie mam pojęcia dlaczego pozwoliłam mu na tak wiele, ale po raz pierwszy od czasów wojny czułam się ważna. Kochana?
Tak to chyba dobre słowo.
Totalnie mi odwaliło!
Gdy chłopak zostawiał po sobie ślady na mojej szyi, spojrzałam na flagę radziecką, która wisiała nad nami na ścianie przy oknie.
Zabawne... Po raz pierwszy nie miałam ochoty jej zerwać czy też spalić. Miałam gdzieś, że wisi centralnie nad nami, niczym jemioła w święta.
To było dziwne porównanie Felicjo... Bardzo.
Chwyciłam jego twarz w dłonie, znów złączając nasze usta. Delikatnie przygryzłam jego wargę, uśmiechając się.
Jest twój Felicjo... I pomyśleć, że facetów da się tak łatwo kontrolować, gdy tylko zobaczą trochę ciała.
Jestem ciekawa co by powiedział towarzysz Stalin, gdyby usłyszał, że jego personifikacja zakochał się w Polce i jeszcze pod radziecką flagą ją obmacywał. Nie byłby zadowolony...
W pewnym momencie Ivan odepchnął mnie delikatnie, rozłączając nasze usta. Co jest?
- Odejdź.
Zaraz co?! Chyba sobie żartujesz... Chyba Rosjanina nie da się tak łatwo manipulować.
- Waniu...
- Idź już. Zobaczymy się wieczorem.
- Dobrze.
Wyszłam z jego biura zostawiajac go samego patrzącego w okno. Poprawiłam swoją koszulo-sukienkę zastanawiając czemu nagle nakazał mi odejść. Czy coś źle zrobiłam?
Może Rosjanina rzeczywiście nie da się tak łatwo kontrolować? Kto go tam wie...
Odeszłam do swojego pokoju, a raczej naszego. Tak. Naszego. Przecież co noc spały tutaj dwie osoby.
Ku mojemu zdziwieniu Ivan pojawił się w drzwiach chwile później. Spojrzał na mnie zdziwiony. Nie spodziewał się mnie tu?
Podszedł powoli do mnie, a ja musiałam podnieść głowę by mu spojrzeć w oczy.
- Chcesz tego?- Zapytał nagle, bacznie mi się przyglądając.
Czy tego chciałam? No cóż... nie miałam z tym za dobrych wspomnień, ale przy Ivanie jakoś o nich zapominałam. Jakbym była nową osobą, a moje rany się zabliźniały.
- Tak.Dzisiaj dzień dziecka, że dwa rozdziały? Czemu nie!
![](https://img.wattpad.com/cover/114363353-288-k652164.jpg)
CZYTASZ
Hetalia [One-shoty]
FanfictionOneshoty z Hetalii. Chyba nie trzeba tłumaczyć ;) Zapraszam do czytania! ;3 #80 W FANFICTION- 4.12.17 ❤️ #58 W FANFICTION- 4.01.18 ❤️