Jak się poznaliśmy? Hmmm długo by opowiadać! Na pewno było to dawno.
Na tronie Austrii zasiadła kobieta, więc gdy usłyszałem, że Prusy zaatakowały Austrię, uznałem to za szansę. Tak samo pomyślał Francja...
Podpisaliśmy porozumienie i ruszyliśmy na Śląsk. Tam poznałem Gilberta. Spoko człowiek!
Przez wojnę o sukcesję Austrii, zbliżyliśmy się do siebie i staliśmy się naprawdę dobrymi przyjaciółmi!
Byliśmy różni, a jednak potrafiliśmy się dogadać bez słów. To było coś fantastycznego! Poczułem, że mam wtedy prawdziwych kumpli. Byli jak bracia. Nadal są!
Może nie mieliśmy później za bardzo szansy na wspólną walkę, ale utrzymywaliśmy kontakt. Po dziś dzień próbujemy się widzieć przynajmniej raz na miesiąc.
Francis wybaczył już dawno Gilbertowi, że Niemcy zaatakowali go podczas I i II wojny światowej. Chwała, bo miałem już trochę dość tej niezręcznej ciszy gdy rozmawialiśmy. Nikt nie chciał wejść na zły temat... Teraz się z tego śmiejemy!
- Tosiek przestań tyle myśleć!- Gilbert poklepał mnie po plecach, zwracając na siebie moją uwagę.
Siedzieliśmy na pomoście, mocząc nogi w zimnej jak na lato, wodzie. Słońce chyba przeszkadzało moim przyjaciołom, w szczególności Francisowi, ale nie skarżył się. Ja byłem przyzwyczajony... Hiszpania!
- Przepraszam chłopaki.- Uśmiechnąłem się do nich.
Dzisiaj zobaczyliśmy się po raz pierwszy od dwóch miesięcy... Każdy ma swoje problemy.
Francis miał największy z zamachami. Ja ostatni też, a Gilbert? On w sumie miał problem istnienia... Ciągle marzył o odbudowaniu Prus. Nie chcieliśmy mu mówić, że raczej to już nie możliwe. To by go zabiło, a jego smierć nas.
- Mówiliśmy, że fajnie byłoby częściej się spotykać.- Wyjaśnił Francis, uśmiechając się delikatnie.
- Dobry pomysł!- Uśmiechnąłem się szeroko.
Szkoda, że problemów było coraz więcej, a czasu coraz mniej...
- Szkoda, że nie macie tyle czasu wolnego co ja.- Gilbert położył się na nagrzanych od słońca deskach pomostu. - Wtedy byłoby zagilbiście!
- Nie przejmujmy się tym teraz.- Francja zamknął oczy. - Ważne, że jesteśmy tutaj razem.
To prawda... cieszę się, że historia potoczyła się tak, a nie inaczej. Gdybym nie chciał stanąć po stronie Prus, nigdy bym nie poznał moich przyjaciół, którzy byli jak bracia!
- Zgadzam się z Francisem.- Przymknąłem na chwile oczy. Było wspaniale... Dobra pogoda, ciepło i przyjaciele. Czego chcieć więcej?
- Ej Wieśniaki! - Z domku nad jeziorem wyszedł brat Gilberta z Felicją, która teraz się na nas darła.- Widzimy się jutro!
- Do zobaczenia!- Pomachaliśmy nim na pożegnanie.
Przyjechali z nami, w celu pomocy. Czytaj: zrobili zakupy, posprzątali i chyba zrobili nam kolacje. Kto ich tam wie...
Wszyscy wiemy, że Ludwig przyjechał by pouczyć brata i przypilnować go... Całe szczęście przyjechała też Felicja, która szybko go przekonała do powrotu do domu. Kazała nam się dobrze bawić i nie zniszczyć nic. Mówiła też coś o potopieniu się, ale nie słuchaliśmy jej. Chociaż wolałem jej wykłady, o wiele krótsze, od tych długich i nudnych Ludwiga.
- Dobra chłopaki.- Gilbert wstał otrzepując spodnie.- Opiekun pojechał. Czas na imprezę!
CZYTASZ
Hetalia [One-shoty]
FanfictionOneshoty z Hetalii. Chyba nie trzeba tłumaczyć ;) Zapraszam do czytania! ;3 #80 W FANFICTION- 4.12.17 ❤️ #58 W FANFICTION- 4.01.18 ❤️