2!p Polska| Zobaczymy jak będzie tym razem...

694 73 18
                                    

Nienawidzę jesieni... nie tylko dlatego, że jest pochmurna, a siedząc w domu i oglądając deszcz za oknem mam ochotę strzelić sobie w łeb. Gorzej- to właśnie jesienią odbywa się zjazd „tych gorszych" personifikacji... że niby źli to od razu się nas wyklucza, tak? Dobre sobie.

Chyba bym się porzygał, gdybym miał siedzieć chodź chwile na konferencji tych „właściwych" personifikacji... Za grzeczni są, jak dla mnie.

Niech Feliks i ta jego siostrzyczka się męczą z tą bandą.

W moim świecie, każdy jest porąbany w mniejszym lub większym stopniu. Dlatego pasuje tu idealnie!

Powoli, nie spiesząc się nigdzie, szedłem sobie po korytarzu w stronę piekielnej sali, gdzie zawsze odbywały się konferencje- czasem nazywałem ją salą śmierci, gdyż milion razy prawie na niej się skończyło.

Skręcam sobie spokojnie za róg, a tu bum! Hiszpania we własnej osobie!

Ten typ mnie przeraża... jest cichy, prawie się nie odzywa. Nie to co jego „dobra" wersja, która jest beztroska jak dziecko.

- Nie czaj się tak Santiago.- Warknąłem, przyspieszając kroku.

Zapamiętajcie: Nigdy nie chciecie odwracać się tyłem do Santiago, gdy się do niego zwróciliście w sposób wredny- jak ja przed chwilą.

Ten gościu bywa agresywny, a ja nie zamierzam wylądować z nożem w plecach tylko dlatego, że mnie zaskoczył. To byłaby głupia śmierć...

- W końcu się raczyłeś pojawić.- Przywitał mnie opryskliwy głos Niemiec, gdy tylko przekroczyłem próg sali.

Wieprz siedział na krawędzi stołu z butelką piwa w dłoni- tak właśnie wyglada każda konferencja w jego wykonaniu.

Chciałem oszczędzić sobie patrzenia na jego mordę, ale najwidoczniej los ma inne plany... dziękuje.

Prawie wszyscy już byli... zauważyłem Prusy siedzących w kącie, najpewniej próbującego przetrwać dzisiejszy dzień. Ukrainę, która robiła wszystko by jej skąpy strój odsłaniał jeszcze więcej nagiego ciała- wszystko przed oczami swojego brata, chcąc zwrócić tym na siebie uwagę. Oczywiście jej siostra Białoruś robiła co tylko się dało by Victor nie patrzył w tamtą stronę...

Ich starania były na nic, gdyż wzrok Rosji spoczął na mojej osobie... jak zawsze, gdy pojawiałem się w jego okolicy.

Wiecie- to ważne by mieć po swojej stronie tych „silnych" i najbardziej „przerażających" typów. Wtedy masz pewność, że w razie potrzeby skopią dupę odpowiedniej osobie.

Ważne by ich sobie okręcić wokół palca...

Zdradzę wam pewien sekret: Spotkania „tych gorszych" personifikacji często kończą się jak dobre imprezy. Niektórzy nic nie pamiętają. I to jest piękne!

Gdy na stół wjedzie alkohol, to albo się ulatniasz z kimś kto najmniej cię denerwuje, albo zostajesz i udajesz, że się dobrze bawisz, gdy tak naprawdę gromadzisz informacje o danej personifikacji. Trzeba mieć na każdego jakiegoś haka, a je najłatwiej zdobyć właśnie na imprezach zakrapianych alkoholem.

Zobaczymy jak będzie tym razem...

Zająłem swoje stałe miejsce między Ameryką, a Kanadą... urocza parka- na dodatek to bliźniaki! Piekielne ogary...

Nie chcecie, ani z jednym, ani z drugim, wypić sobie po „kieliszku"... przeważnie nie kończy się to dobrze. Dla ciebie.

Gdybym miał wybierać między Ameryką, a jego bratem, to mój wybór padłby na Niemcy- nienawidzę rozmawiać z braćmi „za oceanu", a ich akcenty są tak irytujące, że nóż w mojej kieszeni ma ochotę ich zaatakować.

Całe szczęście dzisiaj oboje byli pochłonięci jakimiś mało ważnymi czynnościami- a raczej Kanada był, a Ameryka przeklinał na Anglię, który przekonywał go, że jego babeczki są przepyszne...

Nigdy ich nie jedzcie- jeśli nie będzie tam jakiejś trucizny, to oznacza, że nie piekł ich Anglia. Takie są w porządku... te zrobione przez niego charakteryzują się wysoką zawartością arszeniku.

To raczej nie jest dobry składnik...

Długo czekać nie musiałem- jakąś godzinę później cała sala konferencyjna wypełniła się krzykami "gorszych personifikacji". Wszystko dzięki Francji, który stwierdził, że musi pokazać Niemcom, że on wypije więcej... do tego, oczywiście musiał się przyłączyć Kanada i jego braciszek.

Tak właśnie zaczął się coroczny konkurs picia na umór!

Oczywiście, ja jako samotnik wolałem się jak najszybciej ulotnić, by nie paść ofiarą Niemiec, który uwielbiał mnie wciągać w swoje chore gierki... wiedziałem wystarczająco dużo o tych pojebach. Nie musiałem pogłębiać swojej wiedzy, dlatego uznałem, że odwrót będzie najlepszą opcją.

Wszystko szło perfekcyjne- przez chwilę... Po cichutku wyszedłem z sali konferencyjnej, nie zwracając na siebie niczyjej uwagi. Tak mi się przynajmniej zdawało.

- Już uciekasz Polsza?- Głos Victora sprawił, że stanąłem jak wryty.

Jak ja mogłem zapomnieć o tej chodzącej kamerze, która mnie obserwuje przez cały czas, gdy jestem w okolicy? Taki błąd...

-Mam coś do załatwienia w domu.- Skłamałem, przyglądając się jak Rosja zbliża się niczym kot w moją stronę.

- Nie okłamuj mnie.- Victor stanął przede mną, a ja poczułem się jak krasnal.

Czy każdy Rosjanin jest taki wielki? Niczym Mont Everest?

"Nie okłamuj mnie"... nigdy go nie okłamuje jeśli chodzi o ważne sprawy. Ucieczka z popijawy jest akurat błaha, więc zatajenie prawdy w tym wypadku jest małym wykroczeniem.

-Nie zamierzam tam siedzieć i udawać, że bawię się wyśmienicie w ich towarzystwie. Na dodatek pijąc tanią wódkę, bo chodzi o ilość, a nie jakość.- Poprawiłem się.- Dlaczego wyszedłeś?

Victor uśmiechnął się delikatnie słysząc moją wypowiedź- chciał usłyszeć prawdę, to proszę.

- Wolałem pomęczyć ciebie, niż być męczonym przez Ukrainę.- Wyjaśnił, robiąc krok w moją stronę. Oparłem się plecami o ścianę, by zwiększyć odległość między nami.

Ukraina- chodzący lep, błagający o małżeństwo ze swoim młodszym bratem... gdyby moja siostra się tak zachowywała, to myślę, że długo bym jej nie miał.

Podziwiam Rosję za jego cierpliwość- ja bym już dawno stracił nad sobą panowanie, gdyby ktoś z rodziny chciał mi wleźć do łóżka.

- Idziesz?- Victor zmrużył oczy, nachylając się w moją stronę.

- Gdzie?- Wyjąkałem zbity z tropu.

- Jak najdalej od tej bandy popaprańców.- Wyjaśnił, cofając się o krok, pozwalając mi zaczerpnąć powietrza... dopiero teraz zauważyłem, że czekając na odpowiedź, wstrzymywałem oddech.

"Jak najdalej od tej bandy popaprańców" myślę, że jest synonimem od "do mojej sypialni"... znam już go trochę i wiem, że to może być prawda.

- Niech będzie.- Odparłem w końcu, ruszając za wysokim Rosjaninem w czarnym płaszczu w dobrze znanym mi kierunku.

  W sumie... i tak nie mam dzisiaj nic ciekawszego do roboty.

Hetalia [One-shoty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz