Nyo!Polska|Obiecaj.

827 64 5
                                    

Codziennie, wychodziłam z domu nad ranem. W każdy dzień ulica przed moją kamienicą była pusta... dzisiaj jednak środkiem drogi szła cała grupa ludzi. Każdy miał w dłoni walizkę... Przesiedlają Warszawę?

Wokoło było pełno ludzi, którzy przyglądali się tej dziwnej „paradzie". Stanęłam na palce w poszukiwaniu brata, który na pewno gdzieś stoi i przygląda się wszystkiemu. Takie rzeczy nigdy mu nie umykają.

- Feliks!- Chłopak stał po drugiej strony ulicy, zacięcie przyglądając się niemieckiemu żołnierzowi, który pilnował by nikt nie uciekł ze środka drogi.

Nie usłyszał mnie, więc przepchnęłam się przez barierę ludzi. Szybkim krokiem przeszłam na drugą stronę, patrząc na brata.

- Feliks!- Nasze spojrzenia połączyły się, gdy w końcu mnie usłyszał. W oczach miał łzy, które próbował powstrzymać.

- Felicja!- Wyciągnął rękę w moją stronę, przyciągając mnie do siebie. Przytuliłam się do jego boku... Zaczynam się bać, tego co się tutaj dzieje. Czy czeka nas podobny los?

- Co się dzieje?- Zapytałam patrząc na brata.

Próbował być opanowany, ale zauważyłam, że nie miał już na to sił. Nie dziwie się mu... Nie doszedł jeszcze do siebie po ataku III Rzeszy i ZSRR.

- Wysiedlają Żydów.- Odpowiedział po chwili.

- Gdzie?- Spojrzałam na tłum gapiów. Wśród nich były znane mi osoby, a na ich twarzach widziałam ulgę.

- Do getta.- Feliks uśmiechnął się smutno, gdy zauważył swojego przyjaciela z rodziną idącą samym środkiem drogi.Jeśli zamkną go w getcie to mój brat już nigdy się z nim nie spotka. Przecież są przyjaciółmi...

- Rozmawiałeś z nim?- Spojrzał na mnie. Wiedział o kim mówię. Musiał wiedzieć... Był to jeden z głównych tematów w naszym domu.

- Tak.- Potarł kark.- Mówi, że nie wypuszczą Franciszka, ale może załatwić, żeby go nie wywozili nigdzie.

Żadne pocieszenie... Franciszek został zamknięty przez Niemców jakiś miesiąc temu. Od tego czasu nie mamy o nim żadnych wiadomości, ale skoro Ludwig mówi, że żyje... To może to prawda. Po co miałby kłamać?

- Lepiej jakby wywieźli go na Sybir. - Feliks uśmiechnął się delikatnie.

- Stamtąd przynajmniej by wrócił.

Uderzyłam go w klatkę piersiową.

- Przestań sugerować, że już go nie spotkamy!

Feliks spojrzał na mnie, a ja myślałam, że zaraz będę musiała wycierać jego łzy... Wyglądał na padniętego.Kiedy ostatni raz spał spokojnie? Chociaż... W tych czasach nikt nie może spać spokojnie.

- Musisz się z tym pogodzić. Jak najwcześniej.- Pocałował mnie w skroń, po czym odszedł przeciskając się przez tłum gapiów.- Zobaczymy się później.

Tak tak... Znów przyjdzie w nocy i od razu pójdzie do swojego gabinetu, gdzie zaśnie przy biurku. Prześpi dwie godziny i znów gdzieś wyjdzie. I tak codziennie... Ile jeszcze tak pociągnie?

Ostatni raz spojrzałam na Żydów zmierzających do getta i ruszyłam w swoją stronę. Musiałam coś załatwić...



Szłam szybko, wbijając spojrzenie w chodnik.

"Nie nawiązuj kontaktu wzrokowego."

Tak mówił Feliks, a ja wolałam go posłuchać, w szczególności, że byłam tak blisko wroga. Wszędzie roiło się od Niemców, ale musiałam odwiedzić kogoś i z nim pogadać. Podejmowałam ryzyko i byłam tego świadoma.

Hetalia [One-shoty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz