Polska|Poczekam.

662 60 9
                                    

Poczekam. 

Jedno słowo... sprawiało, że wieczna zima w moim sercu nie była już taka sroga. Lód topniał, a ja znów mogłem "czuć"- coś więcej niż nienawiść czy też obojętność. 

Czy to miłość mnie uleczyła? Sprawiła, że wiecznie skryte w mroku serce po wielu latach w końcu ma szansę wyjścia na promiennie słońca? Czy to ona mi dała wolność o której tak marzyłem przez ostatnie kilka lat?

-Poczekam!- Krzyk rozdarł ciszę kiedy po raz ostatni odwróciłem się w kierunku domu, gdzie przyszło mi mieszkać ostatnie kilka lat. 

Na małym ganku stała ona- w białej jak śnieg sukience, bez bucików- przecież za dużo by jej czasu zajęło ubieranie ich.

 Machała mi na pożegnanie, ze łzami w oczach i obietnicą na ustach. 

Czy będzie o mnie pamiętać? Czy w ogóle wrócę jeszcze do tego domu... Żywy? 

Pamiętam doskonale ostatni dzień przed moim odejściem... a w szczególności jej słowa. 

Stała tyłem do mnie, wpatrzona w spokojny krajobraz za oknem- znała go dobrze, ale mimo to nadal potrafiła się nad nim zachwycać... ale nie wtedy. Tamtego dnia obserwowała dobrze znaną jej okolicę z pewnego rodzaju wstrętem. Czekała. Tylko na co? Na kogo?

Na chwilę kiedy będę musiał odejść... bała się, że nastąpi to wcześniej niż było planowane. Dlatego wypatrywała obcego wozu na znajomej jej ścieżce, który zwiastowałby koniec naszego wspólnego życia i początek rozłąki. 

 To wtedy padły te słowa:

-Bez ciebie to życie nie ma sensu...- Wyszeptała je jakby były jej modlitwą.- Wróć szybko...

Szybko... gdyby to było takie łatwe. 

Na wojnie każdy jest równy... giniesz tak samo jak pozostali. Nie ważne czy jesteś zwykłym szeregowym czy generałem. Śmierć traktuje każdego tak samo- zabiera go do swojego tańca z którego się już nie da uwolnić. 

Nie chciałem dać się jej porwać... musiałem wrócić do domu- dla niej. To ona dała mi wolność, pokazała kawałek swojego świata i obiecała, że poczeka. 

Poczekam.

To jedno słowo dawało mi więcej nadziei i chęci walki, niż sto innych... 

I w końcu nadszedł ten dzień- dzień na który czekała prawie cała Europa.

-Wojna się skończyła towarzyszu.- Generał wręczył mi jakiś świstek papieru.- Wracajcie do domu.

-Dziękuję towarzyszu.- Po raz ostatni oddałem cześć swojemu dowódcy i odszedłem.

Mogłem wracać- do niej... Pewnie czeka na mnie ze łzami w oczach, stojąc w oknie i modląc się by do domu nie zawitał nikt z informacją o mojej śmierci...

Tylko dlaczego ja nie dowiedziałem się o jej?

-Nic nie mogliśmy zrobić...- Wyjąkał mój dobry przyjaciel i za razem sąsiad.- Strzelali co piątą osobę...

... a ona nie miała tyle szczęścia co pozostali. 

-To nie była twoja wina.- Wyszeptałem, bojąc się przerwać ciszę jaka panowała nad grobem mojej ukochanej. 

Sąsiad nic nie powiedział. Stał tylko zamyślony, za pewnie próbując odgonić wspomnienia z tamtego okropnego dnia... a ja? Ja wpatrywałem się w mogiłę- usypaną na szybko przez tutejszych ludzi, by choć w małym stopniu upamiętnić pamięć bliźniego. 

Będę musiał pojechać do jej brata i poinformować go o stracie... przecież on mnie zabije!

 Wystarczy mi, że przez wiele lat trzymał mój kraj w swoich więzach- zabierając wolność. 

- Czekała na ciebie.- Odparł w końcu mój sąsiad. 

Coś zakuło mnie w sercu... czekała- tak jak obiecywała. Nikt się nie spodziewał, że przyjdą obcy i ją zastrzelą. To działo się za szybko- ah gdyby stanęła o jedną osobę w prawo czy lewo. Pewnie by teraz żyła- trzymałaby mnie za rękę i mówiła o swoim cierpieniu jakie przeżyła przez te kilka lat rozłąki. 

-Wiem...

Teraz wiem, że to ja będę czekał na nią... Jeszcze długa droga przede mną, by znów ją ujrzeć- ale dla niej mogę ją przejść.  



Kurczę za dużo smuteczków... może czas na coś wesołego? 

 


Hetalia [One-shoty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz