II 47-Czasem trzeba poczekać.

22 3 2
                                    

RAVEN:
Nadeszła Wigilia.
A mordercy Bill'a i przyczyny "incydentu" jak nie było, tak nie ma. Sprawa stoi w miejscu i źle mi z tym, podobnie jak Młodemu Wayne'owi, ale póki co nic nie możemy z tym zrobić.
Musimy skupiać się na innych, bieżących sprawach, a tą zajmujemy się "zaocznie".
Zapięłam ostatni but na stopie starszej córki i wyprostowałam się.
-Kolacja będzie za pół godziny. Posprzątajcie zabawki, proszę.
Jęknęły, zawiedzione. Naprawdę nie lubiły sprzątać.
Westchnęłam, ale znalazłam sposób jak je podejść.
Ponownie się schyliłam i powiedziałam cicho:
-Podobno jeśli ładnie posprzątacie, Mikołaj przyniesie jutro więcej prezentów.
Siostry spojrzały po sobie i od razu zaczęły odkładać zabawki na miejsce.
-Powinienem się martwić że właśnie przekupiłaś własne córki?-Usłyszałam za sobą Bruce'a.
Wstałam i odwróciłam się.
-Miło Cię widzieć.
Mężczyzna siedział na wózku inwalidzkim, przez co mógł się poruszać po rezydencji pierwszy raz od dawna.
-Przyszedłeś do wnuczek?
-Chciałem je zobaczyć. Dawno nie miałem okazji, a Selina mówiła że szybko rosną.-Przyjrzał się dziewczynkom.-I miała rację.
Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy że Lee i Mel nie powinny oglądać dziadka w ciężkim stanie, w jakim trwał od kilkunastu tygodni.
-Dziewczyny, nie przywitacie się z dziadkiem?-Zapytałam.
Na to dzieci przestały sprzątać i podbiegły do wózka.
Starsza wdrapała się po jego nogach, by usiąść mu na kolanach. Melanie widząc to użyła mocy i zaczęła lewitować przy jego głowie.
Widziałam że wnuczki sprawiały radość byłemu Batmanowi.
Cieszyłam się że się dogadują. No i że Wayne dogaduje się ze mną. Kiedyś nigdy bym nie pomyślała że filantrop zniesie moją obecność pod jego dachem, a teraz sam zaproponował żebym wprowadziła się tu z Damianem.
-Jak sobie radzicie?-Spytał.
-Na ogół dobrze. Męczy nas ta sprawa z Arkham...
-Czasem trzeba poczekać.-Powiedział.

|DAMIRAE| 4 Jesteś moim Kryptonitem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz