III 102-Zmartwienia.

28 3 2
                                    

DAMIAN:
Zanim dojechaliśmy do domu, zajrzeliśmy do apteki, kupić przepisane leki.
Przez całą drogę wszyscy milczeli.
Dziewczyny, bo pewnie nie miały siły i ochoty mówić, ja myślałem o tym co zaszło przed autem, a Rachel z niewiadomych powodów.
Cóż empatia nigdy nie była moją dobrą stroną, ale podejrzewałem że zaraziłem ją swoimi zmartwieniami.
Nie pomyliłem się.
Gdy byliśmy już w posiadłości, a Lee i jej młodsza o parę minut siostra spały jak zabite, Kruk przemówił.
-Martwi mnie kto siedział w tych krzakach...-Wyznała.
-Domyślam się. Mi też nie daje to spokoju...
Milczeliśmy dłuższą chwilę.
-Co jeśli to Joker?-Odezwał się pół demon.
-Aż tak źle chyba nie jest.
-Nie wiem już co myśleć. Najpierw dziewczyny chorują, potem ktoś nas śledzi...-Zaczęła wyliczać, a jej barki wyraźnie się spięły.
Podszedłem do dziewczyny i zacząłem ją masować.
-Ktokolwiek to był, dorwiemy go.-Zapewniłem.
-Ale Mel i Lee...
-W Wayne Manor są przecież bezpieczne.
Bohaterka spojrzała mi w oczy, obracając lekko głowę do tyłu.
-Kocham Cię.-Powiedziała, kładąc dłoń na moim policzku.
Ciągle stała tyłem do mnie, ale mimo to udało mi się ją pocałować.
Zamknęliśmy oczy na moment, delektując się swoim towarzystwem.
W końcu oderwaliśmy się.
-Dziewczyny lada moment będą skakać po ścianach.-Odparłem, żeby ją pocieszyć.-Korzystaj z tego że jest cisza.

|DAMIRAE| 4 Jesteś moim Kryptonitem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz