V 167-Teleportacja.

16 2 0
                                    

DAMIAN:
Naprawdę próbowałem ją odwieźć od tego pomysłu, ale się uparła.
Nie, nie chodziło o uleczanie, choć do tego też było blisko.
Po trzech dniach, Rachel uznała że musimy wracać do córek.
A że ja nie przyjechałem tu samochodem, ani niczym, tylko skorzystałem z teleportu Cyborga, nie mieliśmy transportu.
Oczywiście mój już nie tak kretyński brat, zaproponował że pożyczy nam swój, ale moja narzeczona się nie zgodziła.
-Zerwiesz sobie szwy.-Tłumaczyłem jej.
-Nie będę skakać po ścianach, tylko zabiorę nas do domu.-Była głucha na moje prośby.
-Możemy wziąć wóz Dick'a!
-A jak mu go potem oddasz?
Tym argumentem mnie zagięła.
Chwyciła walizki i ruszyła do salonu.
Natychmiast wyrwałem bagaże z jej rąk żeby się nie przemęczała.
Przewróciła oczami, a ja dobrze wiedziałem że to przez to że nie lubi niańczenia.
-Rae...-Prosiłem dalej.
Gotka przystanęła i obróciła się mnie.
-Posłuchaj, nic mi się nie stanie. Nie chcę być dłużna samochód Dick'owi. Ale doceniam to że się martwisz.-Uśmiechnęła się do mnie lekko, przez co poczułem gorąc na policzkach.
Nie byłem zadowolony, ale zrozumiałem że jej nie przekonam. Roth była uparta tak jak ja.
Zeszliśmy do pokoju głównego i pożegnaliśmy z przyjaciółmi i Grayson'em.
Po tym Córka Trigona przeniosła nas do Wayne Manor.
Po kilku sekundach byliśmy już w swojej sypialni.
Azaratka stęknęła i usiadła na łóżku.
-Wszystko dobrze? Coś Cię boli? Szwy Ci poszły?-Zacząłem ją zasypywać pytaniami.-A może...
-DAMIAN. Nic mi nie jest.-Spojrzała na mnie.-Po prostu teleportacja tak daleko z raną jest męcząca.
-Sama chciałaś.-Wyrwało mi się, a bohaterka posłała mi znaczące spojrzenie, przez które natychmiast się poprawiłem.
-Wybacz.-Westchnąłem i usiadłem obok narzeczonej.-Na pewno wszystko dobrze..?
Wolałem się upewnić.
Dziewczyna wtuliła sie we mnie w odpowiedzi, a ja ją objąłem.

|DAMIRAE| 4 Jesteś moim Kryptonitem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz