IV 114-Ratownicy.

26 3 2
                                    

DAMIAN:
Nie bardzo wiedziałem co się stało.
Ale tylko na początku.
Kiedy siedziałem nad przerażonym i drżącym pół demonem, przypomniał mi się wyraz jej twarzy gdy usłyszeliśmy odliczanie.
I już wiedziałem o co chodzi.
-Zeed'a tu nie ma...-Powtórzyłem łagodnie.
Liczyłem że przebiję się przez jej modlitwę do Azara, ale ona była jakby w innym świecie.
Westchnąłem ciężko i rozejrzałem się.
Gotka teleportowała z budynku nie tylko nas ale i mieszkańców. I dobrze zrobiła, bo po budowli został jedynie kurz i sterta cegieł.
To była zasadzka. Nie wiem czy Zsasz maczał w tym palce.
Ale się dowiem.
Usłyszałem mamrotanie i ponownie spojrzałem na Rachel.
Położyłem jej dłoń na jej głowie i pogładziłem uspokajająco po włosach.
Liczyłem że to coś da, ale ona naprawdę była przerażona.
Nie dziwię się.
Na pewno przypomniała jej się jej własna śmierć, a dobrze wiedziałem że cholernie się tego bała.
Usłyszałem nadjeżdżające karetki i wozy strażackie.
Wziąłem na ręce drżącą narzeczoną i postanowiłem poczekać na karetkę. Może lekarz jakoś ją uspokoi.
Po chwili nieopodal mnie stanęła karetka.
Ledwie ratownik wychylił nos poza pojazd, ja do niego dopadłem.
-Raven wymaga pomocy.-Powiedziałem.-Pomożecie jej, prawda?
Ratownik otworzył drzwi zaprosił mnie gestem.
Ułożyłem przerażoną dziewczynę noszach, a lekarz zapytał:
-Co się jej stało?
Przez moment się zawahałem, ale skoro to lekarz, musi znać historię.
-Kiedyś zginęła w wybuchu.-Oznajmiłem.-Wskrzesiłem ją, ale gdy ten budynek się zawalił musiała się przerazić i jej wspomnienia wróciły.-Streściłem.
-To pewnie atak paniki.-Stwierdził lekarz i zwrócił się do ratownika.-Zmierz jej ciśnienie.

|DAMIRAE| 4 Jesteś moim Kryptonitem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz