II 34-Walka ze Strachem i Harley.

26 3 1
                                    

DAMIAN:
Nawet się cieszyłem że Raven zajęła się tamtym mężczyzną.
Wtedy były mniejsze szanse że któryś ze złoczyńców obecnych na sali skrzywdzi ją.
Zobaczyłem jak Harley siedzi na jakimś strażniku i zamierza dźgnąć go widelcem.
Natychmiast cisnąłem Batarangiem w widelec i rzuciłem się w jej stronę.
Gdy wybiłem jej broń z ręki, spojrzała w moją stronę. Akurat w tym momencie kopnąłem ją, zrzucając ją że strażnika.
-A... Syn Gacka...-Rozmasowała sobie miejsce gdzie ją kopnąłem i przyjrzała mi się.-Choć teraz Ty jesteś Gackiem...
To powiedziawszy uśmiechnęła się szeroko, na co uniosłem brew.
Nagle poczułem za mną ruch, więc zrobiłem salto. W ostatnim momencie.
Za mną czaił się Jonathan, zamierzając przywalić mi metalową tacą, zapewne w głowę.
-Długo nie zagrzałem miejsca w celi.-Uśmiechnął się Crane.
-Możesz być pewien że jeszcze tej nocy tam wrócisz.-Wymierzyłem w niego mieczem, a ten rzucił się na mnie, ciągle dzierżąc tacę.
Zamachnął się na mnie, usiłując uderzyć, ale zrobiłem unik w bok.
Tym razem to ja użyłem swojej broni i prawie zaciąłem Stracha. Prawie, bo odsunął się.
Znowu wyczułem z tyłu ruch. To była Quinzel.
Przyznam że nie zdążyłbym zareagować, ale otoczyła mnie fioletowa moc.
Odwróciłem się na moment, mogłem sobie na to pozwolić, bo wokół mnie ciągle była mroczna osłona, i zobaczyłem lewitującą Roth, która trzymała w astralnym więzieniu blondynkę.
-Ha! Ocaliła Cię dziewczyna!-Zawołała do mnie psychopatka.
Gdy już miałem zacząć odczuwać wkurzenie, pół demon przemówił.
-Moja droga, ocaliłam, ale Ciebie przed tym jak Batman by Cię załatwił.
Uśmiechnęła się do mnie, a ja do niej.
Co ja bym bez niej zrobił?



Też mnie to zastanawia

|DAMIRAE| 4 Jesteś moim Kryptonitem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz