III 91-Ponowne zaręczyny.

25 2 4
                                    

RAVEN:
Musiałam przyznać że tamten prywatny park nocą był niezwykły.
Duże jezioro, czyste, białe ławki i równe chodniki.
Skoszona trawa wydobywała z siebie piękny zapach, a grządki z różami i kwiatami nawet w nocy wyglądały bajecznie.
-To miejsce ma swój urok.-Przyznałam.
-Czyli pomysł był dobry?-Upewnił się były Robin.
-Tak.-Uśmiechnęłam się do niego.
-To dobrze.-Przystanął pod drzewem, więc ja też, lekko zdziwiona że się zatrzymał.-Muszę dbać o dobre samopoczucie mojej narzeczonej.
-Co?-Uniosłam brwi ze zdziwienia.
W pierwszym momencie pomyślałam że po prostu się pomylił, ale Damian klęknął na jedno kolano tuż przede mną, jednocześnie wyciągając coś z kieszeni.
Tym czymś było znajome zdobione pudełko.
-Damian, co Ty...-Wyrwało mi się jego imię, ale na szczęście byliśmy sami, a ja nikogo poza nami nie wyczułam.
Zakryłam usta drżącymi dłońmi, bo już domyślałam się o co chodzi.
Chłopak otworzył pudełko, w środku którego był pierścionek zaręczynowy Marthy Wayne.
-Wiem że już kiedyś to mówiłem, ale... zostaniesz moją żoną?
-I Ty się jeszcze pytasz?-Wykrztusiłam opuszczając ręce.-Jasne że tak!
Młody Wayne chwycił delikatnie moją dłoń i wsunął pierścionek na mój palec.
Ledwo wstał, rzuciłam mu szyję.
Bohater objął mnie i okręcił wokół siebie.
Gdy już mnie postawił, pocałowaliśmy się namiętnie przy blasku księżyca.
-Wracajmy do domu.-Poprosiłam.
-Źle Ci tu?-Zdziwił się.
-Nie, ale chyba powinniśmy świętować zaręczyny, a tutaj łóżka nie widzę.-Mrugnęłam do narzeczonego.
Jego oczy powiększyły się.
Natychmiast podniósł mnie i ruszył do auta.
-Ej, ale ja umiem chodzić.-Odezwałam się.
-Ale nie tak szybko jak ja.-Rzucił.




xDD

|DAMIRAE| 4 Jesteś moim Kryptonitem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz