III 66-Nigdy nie zrozumiem tego pijaka.

21 3 1
                                    

DAMIAN:
Ciekawe że wpuszczono tu Constantine'a i pozwolono mu z nimi pić. I dlaczego ocenił to miejsce tak wysoko?
Wszędzie syf, mało miejsca, a gdzieś pod barem mignął mi szczur.
Nigdy nie zrozumiem tego pijaka.
Mniejsza o to. Jestem tu po coś.
A raczej dla kogoś.
Ignorując wrogie spojrzenia podszedłem do baru.
Barmani mają to do siebie że widzą i słyszą dużo.
O ile ten będzie chciał mi pomóc...
-Widziałeś tu Johna Constantine'a w ostatnim czasie?-Zapytałem.-Koło pięćdziesiątki, blondyn w beżowym płaszczu i o szarych oczach.
-Nie lubimy tu takich jak Ty.-Poinformował mężczyzna, na co przewróciłem oczami.
-A ja nie lubię takich jak wy, a jednak muszę z tym żyć.-Odpyskowałem.-Widziałeś go?
Usłyszałem za sobą skrzypienie podłogi i odwróciłem się prędko, z myślą że ktoś z tyłu spróbuje mnie zaatakować.
I dobrze zrobiłem.
Wprawdzie z tyłu nikt nie nacierał, ale obracając głowę nieświadomie zrobiłem unik przed pięścią barmana.
Ponownie na niego spojrzałem i przywaliłem mu z główki.
Zrobiłem to dość mocno, bo upadł za bar.
Tym obudziłem drugą część osób w barze.
Pięciu pierwszych ruszyło w moją stronę, a dwójka chwyciła kije bilardowe. Pozostała czwórka wolała się nieangażować.
Przyjąłem gardę.
Nie chciałem wyciągać miecza, bo to wciąż cywile. Postanowiłem użyć go w ostateczności.
Pierwszych dwóch beż kijów zaatakowała.
Jeden chciał mnie kopnąć w udo, a drugi chciał wbić mi nóż motylkowy, dźgając od góry.
Obu zablokowałem. Kopniaka unosząc łydkę, a balisong zatrzymałem uderzając przedramieniem o jego nadgarstek od dołu.
Broń wypadła mu z ręki więc kopnąłem ją za siebie, by ponownie nie spróbował jej użyć.

|DAMIRAE| 4 Jesteś moim Kryptonitem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz