III 84-Wybity nadgarstek.

24 2 0
                                    

DAMIAN:
Azaratka ściągnęła górę uniformu i podwinęła go żeby nie przeszkadzał.
-No dobra, zobaczmy...-Wziąłem delikatnie obitą rękę bohaterki.
Czekaliśmy na wyniki prześwietlenia, a ja uznałem że się temu przyjrzę.
Obracałem ostrożnie przedramię, oglądając je, a moja dziewczyna wydawała z siebie ciche syki.
-Masz opuchnięty nadgarstek. Jest też siny.
-Słyszałam trzask gdy mi go zgniatał.-Westchnęła.
-Więc pewnie jest złamany.
-Znowu?
Oboje przypomnieliśmy sobie akcję sprzed paru lat, gdy Slade również zgniatał jej rękę, przez co Rachel miała pękniętą kość.
Udziałem koło gotki i objąłem mocno.
Wiedziałem że dobrze postąpiłem, skupiając się na niej, a nie na Zgubie, ale wiedziałem też że jeśli mój ojciec się dowie może nie być zadowolony.
Wolałem uniknąć jego irytacji na niczemu winną Raven, a złość tylko utrudni mu fizjoterapię.
-Nie mów nikomu że puściłem Bane'a.-Poprosiłem, a dawna Tytanka na mnie spojrzała.
Zrozumiałem że mogła poczuć się urażona, więc się naprostowałem.
-Nie chodzi o to że wstydzę się tej decyzji, po prostu... Bruce może być na Ciebie zły i nie chcę tego...
-W porządku. Rozumiem to.-Roth uśmiechnęła się do mnie.
-Jesteś aniołem.-Pocałowałem ją w czoło.
Dostaliśmy powiadomienie że wyniki prześwietlenia już są.
Wstałem i odebrałem je, przyglądając się zdjęciu, zmartwiony.
-I co?-Spytała mnie moją dziewczyna.
-Nie będziesz zadowolona.-Tym razem ja westchnąłem ciężko i pokazałem jej zdjęcie.-Kości masz całe, ale wybił Ci nadgarstek.
Jej oczy się powiększyły.
-Muszę go nastawić.-Zbliżyłem się do Kruka, ale ten cofnął się odrobinę.
Dobrze wiedziała że nastawianie boli jak cholera.
-To tylko kilka sekund bólu...-Próbowałem ją pocieszyć, ale zawsze byłem w tym kiepski, przynajmniej moim zdaniem.-Możesz się też uleczyć.
Pół demon przyjrzał mi się i ostatecznie odpuścił.
-Ufam Ci.-Wyciągnęła przed siebie ranną rękę.-A co do uleczania, wolę zachować moce na Ciebie.-Powiedziała.
-Na mnie? Niby za co?
-Bane przywalił Ci tak że o mało z butów nie wyskoczyłeś.
Przez to wszystko co się później wydarzyło kompletnie zapomniałem.
-Nic mi nie będzie.
-Zrób to.-Rozkazała, patrząc na rękę.
-No dobra.-Chwyciłem jedną ręką jej dłoń, a drugą przedramię.
Przepraszam.
I pociągnąłem mocno za dłoń.



Legenda głosi że do teraz żaden z domowników Wayne Manor nie odzyskał słuchu

|DAMIRAE| 4 Jesteś moim Kryptonitem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz