V 160-Szajka narkotykowa.

19 2 2
                                    

RAVEN:
Spałam jak zabita, odsypiając nieprzespane noce.
W końcu jednak obudził mnie alarm.
Ześlizgnęłam się z łóżka, ubrałam wysokie buty oraz przypięłam pelerynę i od razu udałam się na dół.
Byłam cholernie rozchwiana emocjonalnie.
Z jednej strony byłam zła na Batmana, że to jak mnie potraktował, a z drugiej byłam przerażająco smutna.
Mimo wszystko przeważał u mnie smutek.
W końcu dotarłam do pokoju głównego.
Byli tam już wszyscy moi przyjaciele.
-Podobno w starym magazynie jacyś ludzie produkują narkotyki.-Przeczytał Grayson.
-I po to budzą nas tak późno?-Ziewnął Bestia.
-Pokaż gdzie.-Zbliżyłam się do ekranu i spojrzałam na mapę.
-Kory, Zostań.-Zwrócił się do żony, mężczyzna.-Za niedługo wrócimy.
-Oczywiście.
Kobieta położyła dłoń na trochę większym brzuchu.
Nie zdziwiło mnie że ich tu widziałam.
Czasem tu sypiali żeby w razie alarmu, Dick jako przywódca mógł zareagować.
Uniosłam ręce nad siebie i zamknęłam oczy, szepcząc mantrę.
-Azarath Metrion Zinthos...
Skupienie było mi naprawdę potrzebne, bo ciągle wracałam do rozmyślania o Damianie i o tym co straciłam.
Znaleźliśmy się przed opuszczonym magazynem.
Rzeczywiście ze środka wychodziło światło, a wewnątrz było słychać jakiś gwar.
Zaczęłam się stresować, bo martwiłam się że naprawdę nie będę skupiona, coś mi się stanie i zostawię córki i Damiana.
Zaraz po tym przypomniała mi się sytuacja z Damianem i zaczęłam czuć że demon próbuje się wydostać...
-Raven..!-Usłyszałam nowego dowódcę.
Spojrzałam na niego, starając się zataić co się ze mną dzieje.
-Wszystko gra?
-Tak, jasne, wszystko w najlepszym porządku.-Powiedziałam cicho.
-Okej. Jaime i Gar obstawiają wyjścia, a my wchodzimy do środka.-Rozkazał.




Coś się odjebie czy nie?

|DAMIRAE| 4 Jesteś moim Kryptonitem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz