III 94-To mimo wszystko ojciec.

28 4 2
                                    

RAVEN:
Wracaliśmy właśnie z kina z Damianem, trzymając się za ręce.
Dziś była nasza piąta rocznica.
-Twojemu ojcu znacznie się poprawiło.-Odparłam.-Robi spore postępy.
-Cóż, obecność wnuczek i Seliny dobrze mu robi.
-To prawda-Westchnęłam ciężko, zamyślając się na moment, co Wayne zauważył.
-Co się dzieje?-Zadał pytanie, lekko zaniepokojony.
-Przypomniałam sobie co odwalił Joker.
Jakoś półtora miesiąca temu, Klaun napadł na konwój, przewożący z Arkham do Blackgate jednego z najgorszych zabójców, jakie znało Gotham, Zsasz'a, którego też całkiem niedawno złapaliśmy.
Nie był sam. Pomagali mu jacyś wariaci, a ja i mój narzeczony odnosimy wrażenie że jedną z tych osób był ten sam człowiek, którego spotkałam w magazynie. Ten sam którego zapomniałam...
Al Ghul puścił moją rękę i objął ramieniem, mocno.
-Nie martw się. Znajdziemy ich.
-Klaun zbiera drużynę. Najgorszych z najgorszych. Jak my ich pokonamy..?
-Nie myśl o tym, okej? Nie dzisiaj. Dziś jest nasz dzień.-Stwierdził, a ja spojrzałam na uśmiechającego się do mnie bohatera.
Jego uśmiech był zaraźliwy, więc i moje kąciki ust uniosły się.
Oparłam głowę na jego barku i ruszyliśmy do domu.
Tam na wózku przywitał nas ojciec Damiana.
-Witajcie.-Przywitał się.
-Dzień dobry.
-Cześć.
-Jak udał się wieczór?-Spytał filantrop.
-Było bardzo fajnie.-Odpowiedziałam.-A jak dziewczynki? Śpią już?
-Uparłaś się że zaczekają na was.
-A Ty dlaczego jeszcze nie śpisz?-Zapytał Nowy Batman.
-Czytałem im.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Dzięki, ale powinieneś się już położyć. Jutro masz fizjoterapię.-Przypomniał mu jego syn.
-Jak codziennie.-Westchnął i pchnął koła, jadąc gdzieś.
-To miłe że się o niego martwisz.-Odparłam, patrząc na narzeczonego.
-Nie tak głośno.-Uciszył mnie.-To mimo wszystko mój ojciec. Kiepski, ale ojciec.



Ah ten Damian 😅

|DAMIRAE| 4 Jesteś moim Kryptonitem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz