III 81-Straszna śmierć.

23 2 2
                                    

RAVEN:
Zanim się zorientowałam, Eduardo zacisnął swoją wielką dłoń na moim przegubie. Choć jego łapa była tak wielka że objęła też moje przedramię.
To był cholernie mocny uścisk tak bardzo że aż syknęłam.
Zguba uniósł mnie nad ziemię i cofnął się od Syna Bruce'a.
-Puszczaj mnie!-Krzyczałam, uderzając i kopiąc mężczyznę gdzie popadnie, jednak to było oczywiste że nic mu tym nie zrobię.
Ja ważyłam sześćdziesiąt kilo i nawet nie miałam 175 centymetrów. Umiałam walczyć, ale gorzej od Damiana, którego powalił przestępca.
On miał ponad dwa metry i sto kilo mięśni, wspomaganych Jadem.
-RAVEN!-Usłyszałam mojego chłopaka, który właśnie zdołał usiąść i wypluć krew.
-Azarath Metrion Zinthos!-Wypowiedziałam zaklęcie, celując w brzuch napastnika, który mnie trzymał.
Znowu lekko popchnęła go do tyłu, ale nic poza tym.
Wróg spojrzał na mnie.
Mimo maski widziałam że był wściekły.
Ścisnął moją rękę o wiele mocniej, aż Usłyszałam trzask.
Wrzasnęłam z bólu.
-ZOSTAW JĄ, GNOJU!-Zawołał wściekły Al Ghul.
Widziałam że był przerażony i obolały, ale chciał mi pomóc.
Niestety nie miał jak.
Ledwo zrobił krok w moją stronę, Bane po raz kolejny ścisnął moją rękę.
Zapłakałam z bólu, więc dawny Tytan się zatrzymał.
-Rachel, nie bój się. Wyciągnę Cię z tego!-Zapewnił.
-Powodzenia życzę, Wayne.-Powiedział Dorrance.-Jeśli podejdziesz bliżej wyrwę jej tę rękę.
Moje oczy powiększyły się.
Gdyby tak się stało z szoku i bólu mogłabym od razy stracić przytomność. Nie uleczyłabym się, a co za tym idzie, wykrwawiłabym się.
To byłaby straszną śmierć, której nigdy nikomu nie życzyłam. Nawet Wilsonowi.
-Wtedy Cię zabiję!-Zagroził Damian.
-Wszyscy wiemy że wybrałbyś pomoc dla niej.-Wskazał na mnie wróg.
Miał rację. Widziałam to po wzroku mojego chłopaka.
Oboje mieliśmy kłopoty.



Niech zgłaszają się osoby, które miały zawał przez tytuł rozdziału

|DAMIRAE| 4 Jesteś moim Kryptonitem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz