IV 106-Atak Titusa.

24 3 1
                                    

RAVEN:
Damian pojechał odebrać Titusa od weterynarza.
Ja chodziłam zdenerwowana, próbując dodzwonić się do jakiejś przychodni, która powie mi co może się dziać z moimi córkami i przyjmie je.
Niestety póki co albo nikt nie odbierał, albo kolejka oczekiwania była bardzo długa, a nie mieliśmy specjalnie czasu, bo dziewczynom znowu skoczyła temperatura.
Mogliśmy wieźć je na dyżur, ale tam powiedzą nam to samo co ostatnio więc niech to będzie ostateczność.
-Co się dzieje?-Mamrotałam sama do siebie, szukając kolejnej przychodni.
-Myślałam że po Twoim uleczeniu będzie lepiej.-Podeszła do mnie Catwoman.
-Bo tak powinno być!-Wkurzyłam się.-Moje moce przywróciły im pełne zdrowie! Co się stało że znowu są chore?!
Zielonooka przypatrywała mi się, zaskoczona tym wybuchem, który w ogóle do mnie nie pasował.
-Wybacz, denerwuję się.-Przeprosiłam.-To moje jedyne dzieci...
-Rozumiem to.
Mczałyśmy chwilę.
-Odebrał ktoś?-Spytała kobieta, wskazując na mój telefon.
-Nie. Albo długa kolejka albo cisza i brak odzewu.
Akurat usłyszałam kroki na schodach.
Wyczułam za sobą Al Ghul'a i Titusa, ale nie odwróciłam się do nich, bo rozmawiałam z Seliną.
-Może Twoje moce zawodzą?-Zaproponowała.
-To mnie pocieszyłaś.-Westchnęłam.-Raczej nie, wtedy dziewczyny przez jakiś czas nie czułyby się dobrze, tylko cały czas źle.
-No tak...
Wtedy usłyszałam agresywne szczekanie tuż za mną.
Zanim zdołałam się odwrócić, Titus skoczył mi na plecy, drapiąc pazurami mój kark.
Zwierzak był cholernie duży i ciężki, więc przewrócił mnie.
-TITUS!-Krzyknął były Robin.-ZŁY PIES!
Poczułam jak pies schodzi ze mnie, więc obróciłam się i usiadłam.
-Aj...-Syknęłam, chwytając się za rozdrapaną skórę z tyłu szyi.
Damian kucnął przy mnie, jednocześnie odciągając zwierzaka ode mnie.
-Przepraszam Cię za niego...-Skruszył się.
-Myślałam że go wytresowałeś.-Odezwała się kociara.
-Bo to prawda. Nie wiem czemu tak się zachował.
Chłopak pomógł mi wstać.
-Pokaż mi to.-Obrócił mnie i obejrzał ranę pomiędzy włosami.
Kiedy ją oglądał, dziewczyna Bruce'a schyliła się po coś co leżało na podłodze.
-Hmm... Chyba powinniście to zobaczyć.
Kyle podeszła do nas i pokazała co trzymała na dłoni.
To coś było cholernie małe i wyglądało jak jakiś chip.
-To było na mojej szyi?-Uniosłam brwi ze zdziwienia.

|DAMIRAE| 4 Jesteś moim Kryptonitem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz