IV 120-Flirt.

21 2 2
                                    

DAMIAN:
-Mogę w czymś pomóc?-Spytałem, po dłuższej chwili wpatrywania się Alice we mnie, siląc się na spokój.
-Dawno Pana nie było w Gotham.-Zauważyła.
-Choroba ojca zmusiła mnie bym tu wrócił.-Wzruszyłem ramionami.-Kim Pani jest?
-Zaraz tam Pani!-Parsknęła.-Proszę mówić mi po imieniu.
-W takim razie do mnie też zwracaj się po imieniu.-Poprosiłem.
Nienawidziłem tego całego "Panie Wayne".
-Jestem córką Roberta Stacy. Mój ojciec współpracuje z Wayne Enterprises.
-Możliwe.-Odparłem, licząc że rudowłosa sobie pójdzie, a ja będę mógł zająć się szukaniem Rachel.
-Podobno Twoja narzeczona miała przyjść z Tobą?-Odezwała się.
-Skąd to wiesz?-Uniosłem brew.
-Widziałam przypinki.-Wyjaśniła, a ja spojrzałem na przypinkę z moim imieniem i nazwiskiem na mojej piersi.
Rzeczywiście, parę dni przed imprezą trzeba było podać swoje imiona żeby przygotowujący przyjęcie zdążyli wydrukować kartki.
-Gdzieś tu krąży.-Odpowiedziałem na jej pytanie.
-Ja na jej miejscu nie zostawiałabym Damiana Wayne'a samego.-Zrobiła krok w moją stronę, stając bliżej mnie.
Poczułem się conajmniej dziwnie.
Jej zachowanie też bylo dziwne.
Niebieskooka położyła mi dłoń na klatce piersiowej, a moje oczy się powiększyły.
-Może się Tobą zaopiekuję?
Byłem tak cholernie zaskoczony że nawet nie pomyślałem żeby ją odtrącić.
Stałem tak tylko, patrząc na Stacy, nie mogąc zmusić się do jakiegokolwiek ruchu.
Wtedy usłyszałem za sobą chrząknięcie.
Zrozumiałem co się dzieje i kto stoi za mną.
Odskoczyłem od nachalnej dziewczyny i odwróciłem się do Raven.




Huehuehuehuehue ja jednak jestem dzieckiem zła

|DAMIRAE| 4 Jesteś moim Kryptonitem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz