V 149-Zabieraj się stąd.

19 2 0
                                    

DAMIAN:
Raven teleportowała nas na dół żeby nie tracić czasu na schody.
Zaczęliśmy rozglądać się za źródłem dźwięku.
Mieliśmy trochę szczęścia i krzyk się powtórzył, dzięki czemu wiedzieliśmy gdzie biec.
Parę budynków później, w uliczce między nimi już wiedzieliśmy kto i dlaczego krzyczał.
W ciemnościach dostrzegliśmy znajomą srebrno czarną maskę z czerwonymi oczami.
Bane.
Mężczyzna trzymał jakąś kobietę przy murze, ale tak by mogła krzyczeć.
Wniosek był prosty. Chciał nas zwabić.
Rudowłosa kobieta była przerażona i zapłakana, co wcale mnie niezdziwiło.
-Już tu jesteśmy, Dorrance.-Powiedziałem.-Możesz ją puścić.
Przestępca zwolnił uścisk i wypuścił nieznajomą, tylko utwierdzając mnie w przekonaniu że miałem rację.
Kobieta wybiegła z zaułka, porzucając leżącą na ziemi niebieską torebkę, która zapewne była jej własnością.
-Wiedziałem że w końcu usłyszycie.-Uśmiechnął się pod maską Eduardo.
-Skąd wiedziałeś że akurat będziemy na mieście?-Spytał ostrożnie pół demon.
-Śledziłem was wystarczająco długo i skutecznie. Na tyle że znam mniej więcej godziny waszych patroli.
Wyciągnąłem miecz, a w drugiej ręce znalazł się batarang.
Kątem oka zobaczyłem że Raven również jest gotowa do walki.
-Raven.-Zwróciłem jej uwagę, a ta na mnie spojrzała.-Zabieraj się stąd.
-Co?
-Tym razem wyrwę Ci obie ręce.-Usłyszeliśmy złoczyńcę.
Jego słowa jeszcze bardziej mnie nakręciły.
-Obiecałaś mi coś.
-Ale...
Niedokończyła, bo w tamtym momencie mężczyzna ruszył na nas.
Odepchnąłem gotkę na bok.
Włożyłem w to spory siły, ale nie chciałem by znalazła się na drodze Zgubę.
Dziewczyna upadła, a ja rzuciłem batarangiem w Bane'a.
Liczyłem że to, oraz fakt że moja narzeczona nie stwarzała dla przestępcy większego zagrożenia, sprawi że skupi sie na mnie.
I udało mi się.
Mężczyzna zamachnął się na mnie, ale że jego łapa była ciężka, zajęło mu to więcej czasu niż by chciał, a ja zdążyłem zrobić salto w tył i uniknąć ciosu.
-Batmanie!-Zawołała z tyłu Roth.
Bohaterka zdążyła podnieść się, przez co mogła podjąć próby odciągnięcia Eduardo od mnie.
Nie mogłem na to pozwolić.
-Uciekaj stąd!-Zawołałem, zacinając ramię tego kloca.
Dostrzegłem na jej twarzy że się waha.
-PAMIĘTAJ CO MI OBIECAŁAŚ!
Miałem nadzieję że groźba zerwania ją przekona.
Dawna Tytanka spojrzała na mnie ostatni raz i teleportowała się.

|DAMIRAE| 4 Jesteś moim Kryptonitem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz