III 98-Jeszcze rano było dobrze.

20 3 1
                                    

RAVEN:
Gdy wróciliśmy do rezydencji, wyjątkowo nie powitał nas Titus.
Zwierzak trochę się pochorował i musiał zostać na jakiś czas w przychodni weterynaryjnej.
Wiem że Al Ghul'owi jest przykro z tego powodu, w końcu jest do niego bardzo przywiązany, ale uspokoiłam go dobrymi przeczuciami wobec psiaka.
-Konam z głodu.-Jęknął chłopak i ruszył w stronę kuchni.-Idę coś zjeść. Też chcesz?
-Nie, dzięki. Będę u dziewczynek.
Udałam się prosto do pokoju dziecięcego.
Tak jak się spodziewałam, obie siedziały i bawiły się, tym razem wspólnie, kolejką.
Z boku siedziała Selina i pilnowała przybranych wnuczek.
-Cześć.-Powitała mnie kociara, gdy tylko mnie zobaczyła.
-Mama!-Krzyknęły zgodnie dziewczynki i podbiegły mnie przytulić.
Gdy były w moich ramionach poczułam jak ból głowy odchodzi w niepamięć. Były lekarstwem na wszystko.
-Moje skarby...-Wzruszyłam się, obejmując młodszą wersję siebie i Damiana.-Byłyście grzeczne?-Spytałam, gdy już się oderwały.
-Tak.-Odpowiedziały zgodnie.
-Jak zawsze.-Uśmiechnęła się Kyle.
Rozmawiałam z nią chwilę, podczas gdy Leah z młodszą siostrą kontynuowały zabawę.
Nagle jednak obie zaczęły ziewać, co bardzo mnie zdziwiło, bo były niczym wulkan energii.
-Wszystko dobrze, kochanie?-Zadałam pytanie, już nieco zmartwiona.
-Źle się czuję.-Odpowiedziała starsza.
-Ja też.-Dodała ametystowooka.
Spojrzałyśmy po sobie z Catwoman.
-Jeszcze rano było dobrze.-Broniła się, zapewne myśląc że coś jej zarzucę.
-Wiem. To nie Twoja wina, bo wiem że o nie dbasz.-Stwierdziłam, po czym wróciłam do córek.-Wskakujcie do łóżek. Poczytam wam, a potem odpoczniecie, dobrze?

Hmmm no cóż się mogło stać. Podejrzenia jakieś macie?

|DAMIRAE| 4 Jesteś moim Kryptonitem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz