V 180-Dużo szczęścia.

22 2 2
                                    

RAVEN:
Otworzyłam gwałtownie oczy i wzięłam wdech.
Siedziałam na podłodze w korytarzu szpitalnym, okryta kurtką Conner'a, który siedział obok.
Spojrzałam na niego, wciąż przerażona tym co przed chwilą mi się śniło.
-Wszystko gra, Rae?-Upewnił się.
-Co z nim? Wyszedł już jakiś lekarz? Mówił coś?
-Jeszcze nic nie wiemy. Wychodzą raz na jakiś czas jakieś pielęgniarki, ale nic nie mówią.-Odparł.
Posmutniałam i spuściłam wzrok.
-Będzie dobrze, Rae. Jest twardszy niż jakakolwiek skała.
Westchnęłam cicho.
-Jeśli coś pójdzie nie tak, jak mam to powiedzieć Mel i Lee..?
-Nie powiesz, bo nie pójdzie źle. Zobaczysz, wyjdzie z tego.
Nie odpowiedziałam.
Popatrzyłam na sufit i ponownie zamknęłam oczy.
Wszystko pójdzie dobrze. Wszystko pójdzie dobrze. Wszystko pójdzie...
-Jest tu Rachel Roth..?-Usłyszałam, więc Momentalnie otworzyłam oczy i wstałam.
W korytarzu stał jakiś lekarz.
Z powodu że byłam bardzo rozchwiana nie potrafiłam się skupić i wyczuć jego emocji.
-Tak?-Podeszłam do niego.
-Batman chce Panią widzieć.
Moje oczy były jak talerze.
-Więc nic mu nie jest?-Spytał Clark za mną.
-Przeżył operację. Nic mu nie będzie.
Myślałam że to jakiś sen. Kolejny, z którego gdy się wybudzę będzie rozpacz.
A jednak to się działo naprawdę.
Stałam tak, oniemiała,nie mogąc nacieszyć się z faktu że mój narzeczony żyje.
-Miał bardzo dużo szczęścia. Kula utknęła w płucu, kilka milimetrów od serca.
-Gdzie on leży?-Zapytałam.




Powinniście przywyknąć do takich zagrywek

|DAMIRAE| 4 Jesteś moim Kryptonitem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz