II 39-Niepokorna dusza.

26 3 3
                                    

RAVEN:
Nie wyczułam ich w budynku, a Alfred i reszta wiedzą że dziewczynki nie mogą opuszczać Wayne Manor.
Ciśnienie mi podskoczyło.
Wybiegłam z budynku, gotowa ich szukać, ale gdy już miałam opuścić posiadłość, usłyszałam śmiech Lee.
Odwróciłam się w jego kierunku. Głos dochodził z ogrodu.
Poszłam tam i zobaczyłam jak Selina bawi się z moimi dziećmi na trawie, na kocu.
Odetchnęłam z ulgą i podeszłam do nich.
-Mama!-Zawołały córki i podbiegły do mnie, żeby przytulić moje nogi.
Kucnęłam na jedno kolano i objęłam je.
-Cześć, skarby.-Uśmiechnęłam się do nich.
Podniosłam obie i przeniosłam z powrotem na koc, siadając wśród nich oraz obok Catwoman.
-Jak się czuje Bruce?-Zwróciłam się do kobiety.
-Jakoś mu idzie.-Westchnęła.-Powoli, ale idzie.
Milczałyśmy chwilę.
-A jak z Damianem?-Zapytała.
-Tata!-Krzyknęła Mel, na dźwięk imienia taty.
-Tata jest zajęty.-Spojrzałam na córki, przez co trochę posmutniały.
Widząc to poczułam ich smutek, jako empatka, oraz złość na byłego Robina.
Gdy wrócisz, mój drogi, czeka Cię bardzo długa i trudna rozmowa...
-Ale bardzo was kocha i tęskni.-Zapewniłam je.
-Pokłóciłaś się z nim.-Stwierdziła Kyle.
-Skąd wiesz?-Uniosłam brew, ale nie zaprzeczyłam.
-Właśnie mi to potwierdziłaś.-Odparła.
-Tak...-Westchnęłam, patrząc na bawiące się dziewczynki.
-Wobec innych jest dupkiem, ale nie wobec Ciebie, prawda?
-Momentami się zapomina.
-Co zrobił?-Zapytała kociara.
-W skrócie? Stawia ponad wszystko znalezienie Klauna.-Powiedziałam, po czym nachyliłam się bliżej niej, by wyszeptać:
-Nawet nas.
-A to dupek...-Mruknęła.-Ale znasz go. Wkrótce przyleci z podkulonym ogonem i zacznie Cię przepraszać.
-Tak... Pewnie tak...-Pogłaskałam po włosach bawiącą się misiem Mel.
Po dłuższej chwili przyszedł do nas Alfred.
-Przepraszam że Paniom przeszkadzam, ale miałbym prośbę. Czy mogłaby któraś z Pań udać się do apteki po krem na odleżyny?-Zadał pytanie, jak zawsze, bardzo oficjalnie.-Ja muszę zająć się kolacją i nie zdążę...
-Jasne, ja...-Selina zaczęła wstawać, ale ją powstrzymałam.
-Ja pójdę.-Przerwałam jej.
-Dopiero co wróciłaś do małych!
-Tak, wiem, ale... Ty potrafisz zająć się Bruce'em gdyby coś się stało, ja nie. Poza tym może sprowadzę tę "niepokorną duszę" do domu.-Wzruszyłam ramionami.
-Skoro tak uważasz.


Nie ma to jak lekki dreszczyk przed obiadem, prawda? :D

|DAMIRAE| 4 Jesteś moim Kryptonitem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz