V 165-Anioł nie demon.

17 2 2
                                    

DAMIAN:
Naprawdę było mi głupio za to jak ją potraktowałem.
A ona i tak chciała mnie wysłuchać. Nawet się do mnie uśmiechnęła.
Rachel była aniołem nie demonem.
-Chciałem... przeprosić... Nie chcę żeby dziewczyny widziały nas kłócących się...
-Ja też tego nie chcę. Chcę żebyśmy dalej się przyjaźnili i...
-Nie, nie zrozumiałaś mnie.-Przerwałem jej.-Ja nie chcę się przyjaźnić.
Jej ametystowe oczy powiększyły się.
Nie byłem jednak pewien czy to dlatego że wiedziała do czego dążę, czy po prostu odebrała to jako koniec znajomości.
-Nie chcę przyjaźni. Chcę ślubu. Żebyś wróciła do rezydencji. Do dziewczyn. I do mnie...-Ściszyłem głos, bo bałem się ze jeśli mój ton będzie zły lub głośność... jeśli cokolwiek zrobię źle, stracę ją na dobre.
-Kocham Cię.-Dodałem żeby to zrozumiała.-I bardzo przepraszam... Ocaliłaś mi życie tym co zrobiłaś, a ja zachowałem się gorzej niż skończony śmieć... Wydarłem się na Ciebie i zerwałem, zamiast okazać Ci wdzięczność.
Milczała patrząc na mnie.
Żałowałem że nie mam empatycznych mocy. Wtedy wyczułbym czy stąpam po kruchym lodzie, czy dobrze mi idzie czy Raven jest smutna czy...
-Mieliśmy razem świętować zamknięcie Bane'a, ale spieprzyłem to. Jak zawsze!-Krzyknąłem, ponownie odczuwając złość na siebie.
-Damian...-Zaczęła gotka, próbując usiąść ale poczuła ból, bo jęknęła.
-Powoli.-Pomogłem jej wygodnie się ułożyć i dałem poduszkę za jej plecy żeby mogła siedzieć.-Już dobrze?-Zapytałem zmartwiony, nachylając się nad nią.
Na to Kruk chwycił mnie z tyłu głowy i przycisnął swoje malinowe wargi do moich, całując namiętnie.



To chyba oznacza "tak", nie?

|DAMIRAE| 4 Jesteś moim Kryptonitem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz