Jay: (Nie mogłem jej tak zostawić...więc poszedłem za nią)
Seliel: (Nie wiedziałam co powiedzieć...Cole mnie przeprosił...nadal patrzy przez okno ,więc postanowiłam do niego podejść ,ale było to trudne ,bo używałam jednej nogi. Gdy byłam blisko prawię straciłam równowagę ,ale w porę złapałam się jego barku ,a on skrzywił się i odwrócił w moją stronę) Proszę Pani on też potrzebuje gipsu! Teraz jesteśmy kwita.
Pielęgniarka: Zaraz zobaczymy...*obejrzała Cola*
Cole: Nic mi nie jest.
Pielęgniarka: Prawie...musimy ci nastawić bark.
Nya: *Idzie do stajni, do Azy* No malutka...*wyciera łzy*...przejedziemy się *wsiada na konia i jedzie*
Jay: (Gdzie ona jest??? Jeszcze przed chwilą widziałem jak wchodzi do stajni...rozejrzałem się jeszcze raz...jest! Galopuje w stronę strumyka. Wsiadłem na swojego wierzchowca i pogalopowałem za nią)
Seliel: (Ile ta pielęgniarka musi mieć krzepy ,żeby nastawić bark takiemu chłopakowi jak Cole...chodzi mi o to ,że o jest dobrze zbudowany i w ogóle...)
Pielęgniarka: Już powinno być wszystko w porządku...
Cole: Dziękuję *powiedział przez zęby*
Nya: *skręciła w prawą stronę i dojechała na plażę, zeszła z konia i ustała w wodzie po kolana*
Seliel: A już myślałam ,że będziesz w gipsie...nie ,chciałam żebyś był poszkodowany...ale tylko ja mam gips...
Jay: (Jest w wodzie...zeszedłem z wierzchowca i poszedłem w jej stronę ,gdy byłem wystarczająco blisko nic już nie mówiłem tylko ją przytuliłem)
Cole: Bolało jak diabli...
Nya: *Spojrzała na chłopaka* Co ty tu robisz?
Seliel: Przynajmniej jakieś pocieszenie...ZNACZY...nie ,że cieszę się ,że ty cierpisz...tylko...wiesz..a w sumie już się nie odzywam...
Jay: Nie mogę patrzeć jak cierpisz...zapomnij o tamtym...chodź na plażę ,bo woda jest zimna i zaraz się przeziębisz...
Cole: *zaśmiał się* Zgoda?
Nya: Trudno...jedyna rzecz o jakiej teraz marze to wskoczenie do tej wody *wyrywa się i wskakuje do wody*
Seliel: *facepalm* Sorry ,ale ostatnio nie mogę złożyć ani jednego sensownego zdania. Niech ci będzie ... *przybija z nim sztamę na zgodę*
Jay: (woda jest zimna jak lód ,ale cóż...nie mogę jej zostawić samej i też wskoczyłem do wody ,a trzęsłem się jak galareta)
Cole: Dobra...odpoczywaj. Nie będę ci przeszkadzał...
Nya: *zanurkowała*
Seliel: (Brawo Seliel nie umiesz nawet normalnie gadać...facepalm w myślach. W pewnej chwili ,ktoś wszedł do pokoju...Lloyd!)
Jay: (Jay myśl o tropikach...gorąco jej jak tu ciepło i przyjemnie...nie wiele to daje...gdzie zniknęła Nya?! Może nie umie pływać?!) Nya!!!!
Lloyd: Seliś...wszystko gra?
Nya: *dalej się nie wynurza*
Seliel: *Podniosła nogę lekko do góry ,żeby zorientował się ,że mam ją w gipsie* Nie takie rzeczy miałam w gipsie. *zaśmiała się*
YOU ARE READING
Ninjago...Nieodwracalny Bieg Zdarzeń
Teen FictionWakacje...wszystko zaczyna się od spotkania na obozie. To tam po raz pierwszy spotykają się nasi bohaterowie. No właśnie...kim są nasi bohaterowie? Otóż wyjaśniam...nikim. Nie no... na serio. Są zwyczajnymi nastolatkami. Którzy przeżywają najpiękni...