Rozdział 21

297 33 82
                                    

Seliel: *po chwili czuje wibracje* (Jakie przyjemne....to chyba mój telefon...no rzesz...nie miało kiedy!!) *przerywa pocałunek ,wciska czerwoną słuchawkę i wraca do pocałunku*

Jay: (Jaka ona jest piękna...piękna to za mało powiedziane...jest najpiękniejszą kobietą w galaktyce...albo jeszcze dalej...) *jego pocałunki przechodzą na drugie ramie*

Cole: Nie chcesz odebrać? *odkleja się, ich twarze dzielą milimetry*

Nya: (ja zaraz oszaleje) *cicho jęknęła*

Seliel: To kumple z starej ekipy... *ponownie dzwoni telefon i odbiera z wkurzeniem* Czego?! Mhm...mhm...no chyba se jaja z mnie robisz... *Po czym rzuca telefonem o podłogę* (Dziękuje tato...jak zwykle...A MAMA?!)

Jay: *słyszy ciche jęki ,a na jego twarzy pojawia się lekki uśmiech ,dlatego stara się jeszcze bardziej przechodząc ponownie na szyje*

Cole: Co się stało?

Nya: *zaczyna jeździć delikatnie paznokciami po torsie chłopaka*

Seliel: *ma zaciśnięte pięści* (Oddychaj...na spokojnie...) *bierze głęboki w dech i wydech* Cole...wybacz...ale ja już będę szła... *po czym wychodzi wściekła i załamana z pokoju* (Zabiję ją...suka...już nie żyje)

Jay: (Ona...ona jest...wspaniała!!) *zaczyna całować ją w usta bardzo namiętnie*

Cole: * lekko zdezorientowany* (może powinienem za nią pójść, ale lepiej dać jej trochę samotności) *kładzie się na łóżko*

Nya: *dalej gładzi tors ukochanego*

Seliel: *idzie wściekła do latarni* (Tak się bawimy? Pożałujesz ,że się urodziłaś...)

Jay: *ma ciarki* (Gdybym nie miał 17 lat...oświadczył bym się jej...i była by moja...na zawsze...i tylko moja) *zwiększa namiętność swoich pocałunków*

Cole: (Co się mogło stać? Była lekko wkurzona) *nagle ktoś zaczął szurać po oknie, podchodzi do okna i je otwiera ,do jego pokoju wskakuje Samobójca* Nie ma tu Seliel *śmieje się i zaczyna głaskać kota*

Nya: (Jaki on jest cudowny..moje serce tylko czeka by wyskoczyć z piersi) *kładzie ręce na karku Jay'a*

Seliel: *w latarni grzebie w jakiś starych skrzyniach* (Nie...nie...nie...to też nie...dobra jest...jeszcze parę rzeczy) *w pewnej chwili siada ,a po jej policzku spływa pojedyncza łez* (Nigdy nie mogę być szczęśliwa...to tylko gdy tego zasmakuje...wszystko zaczyna się psuć...nie nawiedzę swojego życia...) *wstaje ,zabiera rzeczy i idzie do starego biurka ,następnie zaczyna coś tworzyć*

Jay: *w pewnej chwili zaczyna mu brakować powietrza i przestaje niechętnie całować ukochaną ,poczym uśmiecha się delikatnie do swojej dziewczyny*

Cole: Czego ty tu szukasz? *pyta kota*

Nya: *wiesza się na szyi chłopaka* Jesteś cudowny

Seliel: *kątem oka widzi jakieś butelki wystające zza skrzyni* (To tutaj je schował...) *wyciąga piwo ,kładzie sobie na biurko ,otwiera jedno i zaczyna pić oraz dokańcza swój wynalazek*(Tato jak mogłeś oświadczyć się z jakiejś głupiej babie?! Jeżeli myślisz ,że ci jeszcze gratulacje wyśle to jesteś w błędzie)

Jay: Ty też niczego sobie... *patrzy na ukochaną i topi się w jej błękitnych oczach* (Dla niej mogę się nawet utopić...w jej własnych oczach...)

Ninjago...Nieodwracalny Bieg ZdarzeńWhere stories live. Discover now