Rozdział 96

115 14 13
                                    

Seliel: A ty nie jesz? *patrzy na bruneta*

Ronin: Już jadłem...

Seliel: Spoko... *zaczęła jeść trzeciego naleśnika*

Ronin: (Może lepiej nie pytać...)

Jay: *zjadł śniadanie i podszedł do lustra ,po czym odwiną bandaże* (Ale jak ona to...) *ma pełno strupów* (Tylko tyle? Żadnej krwi?)

Nya: (Jak dobrze, że jednak z tym skończyłam...a nie, teraz bym musiała szukać tego mordercy...który tak wyglądał WOW...i w ogóle...chwila, o czym ty myślisz!?) *wstała, ubrała się i poszła na dół*

Jay: *poszedł do pokoju i wyjął siekierę z pod łóżka* (Hm...piękna...choć mnie krzywdzisz...to i tak cię kocham...)

Seliel: Były pyszne...były *zaśmiała się*

Ronin: To dobrze ,że ci smakowały... *wziął łyk kawy*

Morro: (Jaka ona jest niewinna...słodka i niewinna...choć na swój sposób niebezpieczna...) *patrzy przez okno ,na miasto*

Nya: (Muszę rozjebać ten kolczyk...a jeśli tam jest podsłuch) *bierze kolczyk i kładzie na blacie, po czym bierze tłuczek i niszczy przedmiot* (Jakoś mi lepiej) 

Morro: (Nie chcę jej rozwalać jej związku z...gwałcicielem siekier...ale gdy ją widzę...nie mogę się oprzeć...)

Jay: *owiną narzędzie materiałem i schował głęboko w szafie* (Teraz jesteś bezpieczna...)

Seliel: *po chwili z zieleniała i pobiegła do łazienki*

Ronin: *siedzi z zdezorientowany po chwili wstał i poszedł do łazienki*

Seliel: *siedzi koło kibla*

Ronin: Wszystko w porządku?

Seliel: *Zaczęła się śmiać* To było takie dobrze...że mój żołądek zaczął rzygać tęczą...

Nya: *wyszła z domu* (Hm, ale ten morderca był ciekawy...ciekawe jak wygląda bez kaptura...dość głupich myśli...no właśnie...głupich) 

Jay: (Dobra...wszystkie dowody schowane...) *usiadł na materacu* (No i co ja teraz będę robić?)

Seliel: *gdy poczuła się lepiej ,wstała*

Ronin: *Patrzył na każdy jej ruch*

Nya: *wchodzi do schroniska i widzi Edwarda* Dzień dobry

Edward: Dzień dobry...pieski już czekają

Nya: *uśmiecha się i bierze 4 psy* (No...nie ma jak iść z dalmatyńczykiem,.owczarkiem niemieckim, labradorem i kaukazem Same duże psy...)

Jay: (Mogę iść...gdzie mogę iść...sam nie wiem...pójdę przed siebie...) *wstaje i wychodzi z domu*

Seliel: Patrzysz się na mnie jak na inwalidę... *spojrzała zła na chłopaka*

Ronin: Martwię się...

Seliel: Nie powinieneś... *siada na kanapie*

Nya: (Czemu zawsze psy mnie ciągną, a nie na odwrót) *idzie z psami

Jay: *wchodzi do parku i siada na ławce* (Hm...nie ma prawie śladu po śniegu...)

Ronin: *siada obok niej ,po czym całuje ją w czoło* Masz gorączkę... *spojrzał z troską na dziewczynę*

Ninjago...Nieodwracalny Bieg ZdarzeńWhere stories live. Discover now