NOC OCZYSZCZENIA v2

90 16 14
                                    

Nya: *podała mu dłoń, po czym wstała. Otrzepała się i kopnęła go w krocze kolanem* Nie tym razem! *zaczęła biec przed siebie* (Jeszcze gwałciciela mi brakowało)

Jay: *zawinął się z bólu* Moje...jaja... *jęknął cicho i powoli zaczął iść za dziewczyną* Ale ja nie chce ci nic zrobić...

Nya: *biegnie, po chwili zatrzymuje się patrząc na 9-cio osobową grupkę z kijami baseballowymi, piłami itp.* *chciała zawrócić, ale zobaczyła Jaya* ( Super...zabita lub zgwałcona. Nie chcę jedenastokąta!) *stoi i nie wie gdzie uciekać*

Jay: Ej zostawcie ją!

Nya: (To już znikąd pomocy)

Ted: *kiwnął głową do swoich kumpli, po czym zaczęli się zbliżać*

West: *z uśmiechem patrzy na Nye* (Ładniutka...)

Jay: *Podbiega do Nyi* Zostawcie ją!

Ted: *spojrzał na niego i zdjął maskę* Jay! Ty stary chuju, patrz bym cię nie poznał *zaczął się śmiać*

Jay: Ted? To ty? *uśmiecha się*

Ted: A kogo innego się spodziewałeś? *zaśmiał się, a inni zdjęli maski*

West: Zmieniłeś się od naszego ostatniego spotkania...jesteś jeszcze bardziej rudy... *zaśmiał się*

Jay: *Zaśmiał się*

Ted: No, dawno się nie widzieliśmy...co tam u ciebie? *uśmiecha się*

Nya: *stoi totalnie zdezorientowana, otoczona ze wszystkich stron* (Umrę...)

Jay: A nic...a no właśnie nie widzieliście ludzi jeżdżącymi czarno-niebieskimi dostawczakami? Ubrani na czarno, na ramieniu mają niebieską chustę...

Ted: Jechali na wprost...*spojrzał na ziomków, którzy również kiwają głowami* A co, ktoś ci zalazł za skórę?

Jay: Przyjechali na teren złomowiska i zabrali moich rodziców...

Ted: Kurwa co!? O nie, tak nie będzie...chłopaki, ruszać dupę! Mamy zadanie do wykonania!

Jay: *Uśmiechnął się do nich* Wiedziałem ,że mogę na was liczyć...

West: Twoja mama piecze zajebiste ciasta...szkoda ,żeby się zmarnowała... *zaśmiał się*

Ted: *pokiwał głową* No...to idziemy się zabawić. Nie daj się Jay *założył maskę i z resztą poszli szukać kobiety i mężczyzny*

Jay: *spojrzał na dziewczynę z uśmiechem* Jestem Jay...

Nya: Aha...*rozgląda się po ulicy*

Jay: A ty masz na imię???

Nya: Moje imię nie jest potrzebne ci do szczęścia

Jay: A skąd możesz to wiedzieć? *spogląda na nią* Wiesz...chodźmy gdzieś w bezpieczne miejsce...

Nya: *spojrzała na niego podejrzliwie* No dobra...

Jay: *Uśmiechnął się i zaczęli iść* Czy odpowiada Ci moje mieszkanie? Jest niedaleko...

Nya: (Jeszcze czego! Jeszcze mnie zgwałci!) No dobra... (Kurwa, nawet samej siebie nie potrafię słuchać)

Jay: *uśmiechnął się ,spojrzał na drogę ,po czym wziął ją zakrył jej buzię i schowali się za samochodem*

Ninjago...Nieodwracalny Bieg ZdarzeńWhere stories live. Discover now