Rozdział 25

227 25 14
                                    

Jay: *uśmiecha się jakby do ognia ,ale kątem oka patrzy na Seliel* Może... 

Cole: Może? I to ja niby szybko odpuszczam? 

Jay: *uśmiecha się do przyjaciela* Masz rację...

Seliel: No widzisz i po co te smutki...* uśmiecha się do Jaya*

Nya: (Jednak lody potrafią pokonać smutki)

Cole: *uśmiecha się*

Seliel: Może pójdziesz po nią?

Jay: Ja?

Seliel: No chyba nie ja...

Jay: A ,więc zaraz przyjdę... *wstaje i idzie w stronę pokoju Nyi*

Nya: (Ale mnie boli głowa, może 2 tabletki to za mało)

Cole: Ten to ma zapłon *śmieje się*

Seliel: Kiedyś musiał mu się włączyć *puszcza oko do przyjaciela* A ty Lloyd co się nie odzywasz?  

Lloyd: Nie mam po co... 

Seliel: Ja zaraz znajdę jakiś temat... *uśmiecha się*

Jay: *nie pewnie puka do drzwi*

Cole: (cała Seliel...i za to ją kocham)

Nya: *wygląda na lekko pijana przez ból głowy, wstaje i otwiera drzwi* Jay?

Jay: Pewnie nie chcesz mnie słuchać, ale to nic nie szkodzi...po prostu daj się porwać... *patrzy z uśmiechem na ukochaną*

Seliel: Mam! Pierwsza rzecz ,którą najlepiej wspominasz z tego obozu... *patrzy na blondyna*

Lloyd: Em....nie mam pojęcia. Wszystkie były świetne...

Nya: *odwraca się na chwilę, gdzie jest łóżko a koło niego puste opakowania po lekach* No dobra...

Seliel: *facepalm* Ale te najpiękniejsze... każdy takie ma... *patrzy na blondyna po czym zwraca się do Cola* A ty?

Jay: *bierze na ręce Nye w stylu panny młodej i zaczyna iść w stronę ogniska*

Nya: Mogłam się domyślić *zakłada ręce na brzuch*

Cole: Najpiękniejsze...wtedy, kiedy poczułem pierwsze motylki w brzuchu *patrzy w ogień*

Jay: Przecież to porwanie ,a nie jakiś spacer... *uśmiecha się do ukochanej*

Seliel: A...ok *też patrzy w ogień*

Cole: A twoje?

Nya: Bardzo śmieszne...*przewraca oczami*

Seliel: Pierwszy pocałunek *patrzy w ogień i mówi prawie z obojętnością* (Jak serce nie raz potrafi krwawić...)

Jay: *wchodzą na polanę i zaczyna krzyczeć* Uwaga...to porwanie... *po czym uśmiecha się do Nyi*

Cole: (właśnie w tej chwili pękło mi serce)

Lloyd: A temu co odwala?

Nya: *facepalm*

Seliel: (Na szczęście wszyscy patrzyli na Jaya i zdążyłam otrzeć pojedynczą łzę...chciałabym wyrzucić serce w krzaki i iść dalej...lecz to nie jest takie proste) *widzi Jaya i Nye i zaczyna się śmiać* Porwanie powiadasz... *patrzy na przyjaciół*

Ninjago...Nieodwracalny Bieg ZdarzeńWhere stories live. Discover now