Rozdział 12

337 33 5
                                    

Nya: *wyciera łzy, zakrywa nadgarstki i otwiera drzwi* Wejdź *uśmiecha się lekko

Pixal: Co się stało?? *widzi lekko czerwone oczy Nyi*

Seliel: (To jedyne miejsce...gdzie mamy święty spokój...)*głaszcze kota*(No właśnie!)

Nya: Nic się nie stało...*bardziej zakrywa nadgarstki*

Cole: (O co mogło jej chodzić) *idzie przez las*

Pixal: *widzi co robi Nya* Płakałaś? Czy to przez Seliel???

Seliel: *wstaje i zaczyna się rozglądać* (Hmmm...jedzenie dla mnie i dla kota jest...jakaś latarka...jest...i koc...przeżyje...) Samobójca masz ochotę na małe nocnowanko? *pyta z uśmiechem na twarzy* No to ustalone...dziś śpimy tutaj ^°^

Nya: Nie...Tak....Może...TAK *kładzie się na łóżko* Powiem ci tak....krew jest bardzo ładna...

Cole: (A może ja skrzywdziłem, powiedziałem coś nie tak?)

Pixal: Nya co ty zrobiłaś?! *podnosi głos* Jaka krew?!

Seliel: *włącza muzykę w telefonie i zaczyna kombinować jak zrobić sobie wygodne łóżko tymczasowe* (hmmm...)

Cole: (A jeśli ona mnie nie znosi, nienawidzi...) *wpada na drzewo i upada na trawę*

Nya: Normalna krew....nie chciałam tego zrobić, ale moja podświadomość chciała....*odwija rękawy i pokazuje cięcia* Miała być jedna....wyszło więcej

Pixal: *idzie do łazienki po apteczkę i zaczyna opatrywać rany Nyi* Powiedź to przez Seliel? I co ona powiedziała Kai'owi?

Seliel: *zaczyna łazić po całej latarni w poszukiwaniach potrzebnych rzeczy*

Nya: Wszystko...i nic

Cole: (A jeśli ona mnie nie kocha? Bawiła się ze mną...) *nadal leży na trawie*

Pixal: *zakłopotana patrzy na Nye*

Seliel: *zaczyna się nudzić*

Nya: No właśnie...

Cole: (Czyli ona się we mnie zauroczyła...czyli byłem zabawką...Świetnie) *wstaje z ziemi i idzie do swojego pokoju*

-Następnego dnia-

Seliel: *kot zaczyna jej gryźć bransoletkę* Samobójca zostaw dostałam ją od....Cola... (Hmmm...od Cola) 

Cole: (Jedyny plus z dzisiejszego posranego dnia to to że Jay wychodzi ze szpitala) 

Jay: *otwiera oczy i patrzy na kalendarz ,który wisi na ścianie* (Dziś wychodzę) *taniec zwycięstwa w duszy*

Seliel: *zaczyna pisać sms-a do Cola* Hej co porabiasz?

Cole: *wibracja w kieszeni* Nie może być...przypomniała se o mnie

Garmadon: *przyjeżdża do szpitala* Cześć młody...gotowy?

Jay: Oczywiście!!! *mówi to z szczęściem i entuzjazmem*

Seliel: *nie cierpliwie czeka na odpowiedź* (Może nie musiałam pisać...) *zaczyna głaskać kota*

Garmadon: To w drogę

Cole: (Jestem największym idiotą świata, zaraz po Jayu)

Ninjago...Nieodwracalny Bieg ZdarzeńWhere stories live. Discover now