Rozdział 64

130 20 9
                                    

Jay: Święty Mikołaj... *śmieje się ,po chwili się odwrócił i złapał swoją dziewczynę w tali i spojrzał jej w oczy*

Seliel: *wywala się w tym samy miejscu co wczoraj* (Co do chuja?! Znowu?!)

Nya: Niestety...nie zgadłeś

Cole: *widzi Seliel i podchodzi do niej, po czym podaje jej rękę*

Jay: Oj chyba przeżyję... *całuje swoją dziewczynę*

Seliel: Dzięki... (Zabiję się jak nic...) *wstaje cała obolała*

Nya: Dobra, dobra...czułości później, bo spóźnimy się do szkoły *uwalnia się z uścisku chłopaka i idzie przed siebie*

Cole: Spoko...widzę, że nie tylko ja nie lubię zimy *uśmiecha się*

Jay: Jak chcesz...moja Pani... *uśmiechną się ,złapał dziewczynę za rękę i zaczęli iść w stronę szkoły*

Seliel: Najgorsza pora roku jaka jest... *patrzy na chłopaka* (Jedyny plus zimy to ,że nie ma wtedy komarów...)

Cole: *zaśmiał się* Z tym się zgodzę...chodź do środka, bo jeszcze zamarzniesz *wchodzi do środka*

Nya: A właśnie, bo zapomnę...nie czekaj dzisiaj na mnie

Seliel: Ja już zmarzłam... *śmieje się i wchodzi do szkoły*

Jay: Dlaczego? *Patrzy na ukochaną*

Cole: Życzę powodzenia w rozmarzaniu *śmieje się*

Nya: Bo...będę korepetytorką

Seliel: Dzięki... *po czym idzie pod swoją klasę i siada koło kaloryfera*

Jay: *pytające spojrzenie *

  Nya: Jedna osoba mnie prosiła...*mówi obojętnie

Jay: No okej... *mówi lekko smutny po czym wchodzą do szkoły*

Seliel: I jak wam poszło? *zwraca się do Harley*

Nya: (Jak się dowie, że to chłopak to mnie zabije)

Harley: Dobrze, dzisiaj mamy próbę z emerytowanym magikiem

Jay: Ale już w poniedziałek będę mógł cię odprowadzić? *patrzy na dziewczynę*

Seliel: *Śmieje się* Emerytowany? (Kogoś Karan ty wytrzasną...)

Nya: Tak, w poniedziałek już tak *śmieje się*

Harley: Nie śmiała byś się, gdyby gadała z tobą żywa legenda magii...

Jay: Cieszę się... *uśmiecha się do ukochanej i siada na ławce*

Seliel: Sądzę ,że bym się śmiała... *śmieje się*

Nya: Widzimy się *myśli* kiedyś tam *uśmiecha się*

Harley: *przewraca oczami* Jak tam chcesz...

Jay: Jak to? Już idziesz? *patrzy na Nye

Nya: Już idę...chwila rozstania jest bardziej bolesna od zerwania *śmieje się i idzie

Jay: Czekaj...co ty powiedziałaś??? *pyta lekko zdenerwowany* (A może ona ma mnie dość....nie....może....ona mnie kocha...tak sądzę...) 

Ninjago...Nieodwracalny Bieg ZdarzeńWhere stories live. Discover now