Rozdział 88

131 18 14
                                    

Morro: *zwija się z bólu na tylnich siedzeniach*

Seliel: *zaczął ich gonić helikopter policyjny* Ja pierdole!

Ronin: *znowu zaczął klikać guziki* Przejmujesz stery!

Seliel: Ja nigdy nie kierowałam helikopterem!

Ronin: Czas najwyższy... *po czym przekazał dziewczynie sterowanie ,sam wstał i poszedł na siedzenia tylnie ,wyjął wyrzutnię rakiet i zaczął celować w wrogi helikopter po chwili już byli sami na niebie ,wrócił do Seliel ,ale nie przejął kierowania ,usiadł wygodnie i patrzył jak robi to Seliel*

Seliel: Może byś wziął to od mnie!

Ronin: *zaśmiał się* Świetnie ci idzie...

Morro: Wy tu gadu gadu ,a ja się wykrwawiam!!!

Seliel: *oddała stery Roninowi i poszła do rannego ,obejrzała ranę ,wzięła apteczkę ,i zaczęła przemywać miejsce wodą utlenioną ,a czarno włosy ,krzyczał z bólu ,po chwili zrobiła mu opaskę uciskową i wróciła na miejsce i zwróciła się do bruneta* On musi trafić do lekarza...

Ronin: Załatwione... *nagle skręcił helikopterem i leciał w stronę prywatnej kliniki. Wylądował na dachu kliniki ,wziął Morro i poszedł po jakiegoś lekarza ,po chwili zaczął mu grozić .a lekarz wziął Morro na stół operacyjny*

Seliel: *gdy Ronin groził lekarzom ,ukradła motor stojący na podjeździe i zaczęła jechać w stronę lotniska* (Oby się udało...)

-Na lotnisku-

Seliel: *zaczęła jeździć po lotnisku w poszukiwaniu porywaczy Nyi* (Oby się udało...)

Ronin: Przyznaj się...dla kogo pracujesz? *spojrzał wkurwiony na Morro*

Morro: Dla nikogo... *mówi przez zaciśnięte zęby*

Ronin: To po co obrabowałeś ten cholerny bank? *nadal mówi z wkurwieniem*

Morro: Musieliśmy mieć kasę dla okupu... *zwija się z bólu*

Ronin: Jakiego okupu?

Morro: Nya została uprowadzona no i żądali od twojej dziewczyny, żeby przyniosła kasę z napadu ,bo inaczej zabiją Nye...

Ronin: Że co?!

Lekarz: Skończyłem operacje... *spojrzał na bruneta ,a ten go zabił*

Ronin: Gdzie miała przekazać okup?

Morro: Na lotnisku... *wstał z łóżka szpitalnego*

Ronin: Rusz dupę...lecimy... *zaczął iść na dach kliniki*

?: *stoją 3 samochody* Hm....coś się spóźnia *wyjmuje pistolet*

Nya: Mówiłam żebyś mnie zabił wczoraj, ale ty nieee *siedzi przed samochodem*

?: Naprawdę nie chce cię zabijać, ale umowa to umowa...*przykłada jej pistolet do czoła*

Seliel: *podjeżdża z uśmiechem* Czyli nie chcesz już pieniędzy? *żuje gumę i ma na twarzy okulary przeciw słoneczne

?: Jednak przyjechałaś...

Nya: (Seliel....coś ty zrobiła)

Seliel: To jak? *uśmiechnęła się* Puść dziewczynę...a dostaniesz kasę... *zrobiła balona z gumy i po chwili pękł

Ninjago...Nieodwracalny Bieg ZdarzeńWhere stories live. Discover now