Rozdział 110

78 16 26
                                    

-Poniedziałek-

Jay: *czeka na Nye i w myślach powtarza to co się nauczył przed weekend*

Seliel: *wchodzi przybita do szkoły* (Nie daje znaku życia od 2 dni...może coś poszło nie tak...o czym ja myślę...przecież oni są najlepsi w swoim fachu...)

Nya: (Ja już mam jakiś problem...te moje pojebane sny) *wychodzi z domu*

Harley: (Głupi sprawdzian...) *powtarza materiał*

Jay: *uśmiecha się na widok dziewczyny* Hej...

Seliel: *siada obok Harley* Hej...

Nya: (Jedyne szczęście w poniedziałek) *momentalnie się uśmiecha* Hej...*oboje idą do szkoły*

Harley: Hej...*podnosi wzrok* A tobie co?

Jay: Jak ci miną weekend? *uśmiecha się*

Seliel: Zmęczona jestem... *uśmiecha się lekko* (Ale normalnie by się któryś odezwał...że żyją...a teraz nic...zero...)

Nya: Jakoś zleciał...(Nie licząc pierdolniętych snów)

Harley: Aha, spoko *wraca do książki* (Nie będę naciskać...ale to coś innego niż zmęczenie)

Jay: Skąd ja to znam... *śmieje się ,po czym wchodzą do szkoły*

Seliel: *wyciąga z plecaka podręcznik i udaje ,że się uczy*

Cole: (Ciekawe kto okradł tą biedronkę, ale jeszcze dziwniejsze jest to, że policja nie potrafi złapać jednego mordercy)

Harley: (Oby nauka nie poszła w las)

Jay: *siadają koło Cola* Witaj biedronkarzu... *śmieje się*

Seliel: *spogląda na zegar* (Jeszcze 5 minut do dzwonka...)

Cole: Odpuść se...(Taką mam ochotę go trzepnąć)

Harley: (Na czwórę umiem, jeden plus)

Jay: *uśmiechną się jeszcze szerzej* Dlaczego niby?

Cole: (Ja pierdole) Ja jakoś nie wracam do twojej fazy na siekiery, więc odpuść...

Nya: (Siekiery...) *patrzy podejrzliwie na chłopaków*

Jay: Było minęło...biedronkarzu... *śmieje się*

Seliel: *wyciąga telefon* (Nadal nic...) *chowa zdołowana telefon do kieszeni*

Nya: (Jeśli nie dowiem się od niego, to od kogoś innego) *uśmiecha się sama do siebie i idzie pod swoją klasę*

Cole: (Byle go nie zabić...)

Harley: (Ta, jasne...bardzo jest zmęczona)

Jay: A ona gdzie? *Patrzy na odchodzącą dziewczynę* Powiedziałem coś? *patrzy zdezorientowany na Cola*

Nya: (A ja już mam takiego kogoś...)

Cole: *wzrusza ramionami* A kto je tam zrozumie...

*Dzwonek*

Jay: *nadal zdezorientowany wchodzi do klasy*

Seliel: *idzie do klasy*

Harley: (Tylko spokojnie, pamiętaj...ten sprawdzian liczy się do oceny końcowej) *siada w ławce*

Ninjago...Nieodwracalny Bieg ZdarzeńWhere stories live. Discover now