Rozdział 38

138 23 7
                                    

Jay: *patrzy na Lloyda i się uśmiecha* Zakochałeś się?

Seliel: Ten blondyn...to mój przyjaciel z obozu... *mówi lekko blada*

Monica: Masz racje mamy cię gdzieś w sercu... *uśmiecha się* Twoi przyjaciele muszą za tobą tęsknić....

Lloyd: Tylko bądź spokojny......Seliel tu jest *mówi spokojnie*

Harley: Lloyd?

Nya: Możliwe, albo bawią się lepiej beze mnie

Jay: *spojrzał na Lloyda* No jakaś dziewczyna ma podobny kolor włosów do Seliel...

Seliel: Skąd wiesz jak się nazywa?

Anne: Ale wy wolno idziecie... *zaczyna chlapać dziewczyny*

Monica: Ej! *chlapie Anne*

Lloyd: To Seliel!

Harley: Jest przewodniczącym szkoły, ja jestem zastępcą....

Nya: *ochlapuje Anne i Monice* Wygrałam *śmieje się*

Jay: Ee...na pewno nie *Patrzy na Lloyda jak na debila*

Seliel: Wybaczysz mi jak zwieję z lekcji? Ale muszę to wszystko na spokojnie przemyśleć... *patrzy na Harley*

Anne: Chciałabyś... *zaczyna chlapać wszystkich wokół*

Lloyd: To powiedz...skoro powiedziałem jej imię, a ona na nie zareagowała i uciekła

Harley: Jasne...leć *posyła jej spojrzenie: Rozumiem*

Nya: *wszyscy są cali mokrzy* Dobra Anne, wystarczy

Jay: Wystraszyłeś jakąś bezbronną dziewczynę... *patrzy nadal na Lloyda jak na debila*

Seliel: Dzięki...no to do jutra... *szybko wychodzi z łazienki i kieruje się do drzwi głównych*

Monica: Też tak sądzę...

Anne: Sorry... *zaczyna się śmiać*

Lloyd: Zobaczymy co powiesz jak sam ją spotkasz....

Harley: Pa...*idzie pod klasę*

Nya: *śmieje się z nią* Bez ciebie nie było by zabawy...

Jay: Nie spotkam jej ,bo jej tu nie ma... *dalej przegląda telefon*

Seliel: *wychodzi z szkoły i kieruje się w stronę domu*

Anne: Wiem... *znowu się śmieje*

Lloyd: (Debil...) *patrzy w jego telefon* Bardzo za nią tęsknisz?

Nya: Która godzina?

Jay: Za bardzo...

Monica: 10:56 a co?

Lloyd: Jeszcze tylko tydzień i 5 dni jak dobrze liczę *uśmiecha się*

Nya: O 11:20 mamy lekcję Hiszpańskiego

Jay: Dobrze liczysz...

Seliel: *siedzi w kuchni* (Ale czy to był na pewno Lloyd? Może coś mi się pokićkało...oby...)

Monica: Nom...lekcja w-fu jeszcze się nie skończyła...więc... *zaczyna chlapać Anne*

Lloyd: Dasz radę...ty się zastanów jak ją przywitasz *klepie go po ramieniu* Sorry muszę iść, spotkanie samorządu. To nara *odchodzi*

Ninjago...Nieodwracalny Bieg ZdarzeńWhere stories live. Discover now