Rozdział 121

64 10 0
                                    

Seliel: Tak se myślę...chcesz lekcje? (Przynajmniej by miała co robić...)

Harley: W sumie....możesz podać (No to będę miała co robić)

Seliel: *wyjmuje zeszyty z plecaka*

Morro: *jest w sklepie, bierze piwo z półki*

Cody: Ja też mogę przyjść?

Morro: Nie *idą do kasy*

Cody: No weź...

Morro: (Nie ma szans ,że się zgodzę...boję się z nim zostawać sam na sam...) Nie

Harley: (Trochę tego będzie...czyli...książkę poczytam później)

Cody: Ja jeszcze u ciebie nie byłem...

Morro: I nie musisz *mówi obojętnie* (A poza tym nie jestem pewny czy pochowałem bronie...)

Seliel: *spogląda na zegarek* Ja już będę się już zbierać... (Pewnie nie długo przyjdzie do niej Lloyd...więc nie będzie sama)

Harley: Spoczko...dzięki, że się tu przeszłaś, bo nie musiałaś *uśmiecha się*

Seliel: A co myślałaś? Że cię zostawię samą? *zaśmiała się* Oj przeliczyłaś się... *przytula Harley na pożegnanie*

Cody: No dobra...to ja spadam... *mówi zawiedziony, po czym odchodzi*

Morro: *ulżyło mu, idzie w stronę swojego mieszkania* (Oby Biszkopt dziś nie zepsuł...wczoraj zaczął wywalać mi ubrania z szafki...i niby po co? Żeby sobie w niej przez chwilę poleżeć? Ja tego psa nie ogarniam...) *uśmiecha się lekko sam do siebie*

Harley: Tak na 15% *śmieje się* Na razie...

Seliel: Pa... *wychodzi z sali* (Muszę przycisnąć Morro...kim jest ta dziewczyna za którą codziennie wzdycha...) *uśmiecha się sama do siebie*

Morro: *wchodzi do mieszkania i rozgląda się za psem* (Ja pierdole...a on gdzie?) *Wchodzi do sypialni, widzi psa leżącego na podłodze, obok latają pióra z poduszki* Ty! *patrzy zły na psa, po czym wygania go z sypialni*

Harley: (Pieprzyć zadania domowe...) *bierze książkę* (Akt 10...)

Morro: *zbiera pióra* (Jemu na prawdę się nudzi gdy mnie nie ma...)

Seliel: *idzie w stronę mieszkania Morro* (Ciekawe jak jego pies....jak on...Bis...Biszkopt! No...dziwne imię dla psa...)

Harley: (I to był on...)

Lloyd: *siedzi koło niej* Co tam?

Harley: *lekki zawał* A ty tu skąd?

Lloyd: Jestem magikiem...zapomniałaś? *śmieje się*

Seliel: *wchodzi do mieszkania* Jestem... *kładzie rzeczy na blat kuchenny i idzie w stronę salonu* (Czyżby go nie było? No problem...więcej piwa dla mnie..)

Morro: Hej... *wychodzi z sypialni, całe włosy ma w piórach*

Seliel: *wybucha śmiechem* A ty co?

Morro: Weź nie pytaj... *wyjmuje pióra z włosów*

Seliel: Jak se chcesz...a Biszkopt gdzie?

Ninjago...Nieodwracalny Bieg ZdarzeńWhere stories live. Discover now