Rozdział 137

71 10 22
                                    

Jay: *szwenda się po mieście*

Cole: *idzie do domu* (Odpierdoliło mu...)

Oks: *patrzy na logo drużyny* (Czwarty smok...nie sądzę...)

-Następnego dnia-

Jay: *idzie do szkoły*

Seliel: *idzie zadowolona do szkoły* (Pobiłam dziś 2 rekordy...pierwszy...nieodzywanie się do Morro...drugi...4 dni bez alkoholu...po prostu rekord...)

Cole: (Mam ochotę przyjebać Oksowi...mam wielką ochotę) *siedzi na ławce i patrzy w telefon* (Uuu...wiadomości...)

Jay: *wchodzi do szkoły, siada obok Cola* Siema...

Seliel: *wchodzi do szkoły* (Teraz zasadnicze pytanie...ciągnąć dalej swój rekord...czy już wystarczy?)

Cole: Ello...nom, udało nam się *uśmiecha się*

Jay: To był jednorazowy wyskok... *patrzy na przyjaciela*

Seliel: *siada na parapecie* (Ale szkoda to za przepościć...)

Cole: Kolorowa woda w całym kraju...*śmieje się po czym wyjmuje niebieską bandamkę* Ale jak coś...jesteś u nas mile widziany

Jay: Dzięki...ale Cztery Smoki kiepsko brzmi...poradzicie sobie bez mnie... 

Cole: No kurwa bardzo *mówi z sarkazmem* Mniejsza...weź, przydasz nam się...powiem tak, nawet osoba, która nami dowodzi była pod wrażeniem...

Jay: *Niechętnie bierze chustę* Aha...mówię od razu...nie mam zamiaru komuś się podporządkować... *mówi obojętnie*

Cole: Praktycznie robimy to co chcemy...a to dowództwo...tylko ma obowiązek nas po części chronić...jestem pod wrażeniem, u niego zdobyć szacunek jest ciężko

Jay: Niech mi jeszcze wyślą list gratulacyjny... *zaśmiał się*

Cole: *zaśmiał się*

*Dzwonek*

Jay: *siada w ławce*

Seliel: *wchodzi do klasy* (Mam! Wiem jak przedłużyć swój rekord...muszę się czymś zająć...i już bardzo dobrze wiem czym...) *siada w ławce*

Cole: *zadowolony siada w ławce* (Mam plan na kolejną rzecz...)

Harley: *siada w ławce* (Zdążyłam...uff...)

Jay: *bawi się cyrklem*

Seliel: Hejka... *z uśmiechem patrzy na Harley*

Harley: Hej...

Cole: *kończy szkic* (bitwa pomiędzy ciemnością a światłem...)

Seliel: Co tam?

Jay: *uśmiecha się chytrze sam do siebie* (Ciekawe połączenie...nie.powiem)

Harley: Jakoś leci, a ty co taka szczęśliwa?

Cole: (Jaki by tu budynek...wiem...stara szkoła z Will Street 2) *poprawia rysunek*

Seliel: Ja szczęśliwa? *Prychnęła*

Jay: (Ale byłbym oryginalny...ale to głupie...ale w sumie....) *zastanawia się*

Ninjago...Nieodwracalny Bieg ZdarzeńWhere stories live. Discover now