- A więc to tak Knot?! Chcesz mnie porwać?! -
- Ależ skąd! To nie są moi ludzie... -
- Cholera jasna! Atak! Atak! -
Harry wmieszał się w tłum własnych ludzi. Zaczął walczyć z zamaskowanymi ludźmi. Jednak po chwili zorientował się że aurorzy nie walczą.
- Knot jeśli o ni zaraz nie zaczną walczyć to poczujesz mój gniew na swoim tyłku! -
- Co tak stoicie?! Walczyć postrajacie się złapać chodź jednego! -
- Po cholerę chcesz jednego?! -
- Muszę go przesłuchać! Nikt nie ma prawa atakować ludzi z Ministerstwa. A już szczególnie samego Ministra magii! -
Chłopak już nie skupiał się na ministrze tylko starał się ratować swoich ludzi. Sześciu śmierciożerców leżało już martwych na zimnej glebie. Harry miał nadzieję że jego chrzestni poradzą sobie sami. Zaczął rzucać zaklęcia antyaportujące i chroniące członków ministerstwa jak i śmierciożerców. Gdy już wiedział że nikt mu nie umknie ruszył do ataku. Każdy kto widział atak zielonookiego mówił że był jak tornado. Na samym końcu walczył z czterema czarodziejami na raz. Bronił i atakował. Został już tylko przywódca całej akcji. Chłopak nie śpieszył się. Oceniał swojego wroga. Starał się poznać jego słabe strony. Jego uwagę przykuła postura. Mężczyzna zachowywał się jak zwierzę. Skradał się i robił unik za każdym zaklęciem aurora.
- Czekajcie! Przestańcie atakować! Ja wiem kto to jest! -Ta dam.. Nie myślcie że jestem aż taka dobra by zdradzić kto to. :))) do następnego.
CZYTASZ
Little Child
FanfictionMój ojciec nauczył mnie nie żałować innych. Miałem w przyszłości zająć jego miejsce. Jednak ja nie nadaje się na tyrana. Chcę w spokoju dożyć swoich dni z miłością swojego życia. Oczywiście nic nigdy nie idzie po naszej myśli...