Deszcz

613 40 7
                                    

*dwa tygodnie później*
Tego dnia od rana już padał deszcz, jakby cała Anglia wiedziała co miało nastąpić. Mało kto wiedział o całej uroczystości. Na pogrzebie miały być tylko dwie osoby. Harry i jego ojciec. Chłopak chciał w spokoju pochować ciało Czarnego Pana, bez blasku fleszów, bez reporterów, bez świadków. Grobowiec stał na skraju lasu prowadzącego do dworu Voldemorta. To właśnie w tym domu zielonooki spędził całe swoje dzieciństwo i to tam chciał teraz mieszkać. Mało kto umiał wejść do posiadłości przy okazji nie uruchamiając alarmu. Harry siedział w fotelu przy kominku i pił whisky, starając się jak najdłużej odwlec moment pożegnania. W końcu chłopak zebrał się do siebie i ruszył w kierunku krypty.
W środku leżał już całun z ciałem Czarnego Pana.
- Wiesz doskonale że nie jestem zbyt dobry w mowach a już zwłaszcza tych pożegnalnych. Chcę żebyś wiedział że wybaczam ci wszystko, wszystkie kłamstwa i wszystkie krzywdy. Chce ci też podziękować za to czego mnie nauczyłeś, za te wszystkie godziny rozmów przy herbacie. Za obronę przed całym złem tego świata. Chce ci podziękować za to że przy mnie byłeś, jesteś i wiem że zawsze będziesz. Do zobaczenia tato. -
Harry nawet nie wiedział kiedy zaczął płakać. Po jego policzkach leciały łzy, a głos zaczął mu się łamać. Szatyn szybko machnął różdżką i krypta się zamknęła. Wybraniec stał jeszcze przez chwile nad grobem, po czym ruszył do dworu aby w spokoju i samotności zapijać smutki.
***
- Nie było go już dwa tygodnie... A jak coś mu się stało? -
- To jest Harry, Malfoy. Jeśli nie chce to go nie znajdziemy. -
- Mógłby dać chociaż jeden pieprzony znak! -
- Twoja złość tu nic nie da. -
- Skąd ta pewność? -
Pansy i Blaise zamilkli nie wiedząc co odpowiedzieć blondynowi.
- Ponieważ jak to Pansy ujęła, jeśli nie będę chcieć to mnie nie znajdziecie. -
Przed trójką przyjaciół stał Wybraniec i się uśmiechał.
- Harry! Nic ci nie jest! -
- Można tak powiedzieć... -
- Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłam! Nigdy więcej tak nie rób! -
- Obiecuje. -
- A teraz mów gdzie byłeś! -
- Musiałem zamknąć za sobą pewien rozdział w życiu. -
- Nie musisz nam nic mówić jeśli nie chcesz. -
- Co ja mam wam mówić? Że cierpię? Tak, cierpię. Straciłem ojca. Że nie chcę już żyć? Tak, nie chcę! Mam dosyć tego popieprzonego życia! To chcieliście usłyszeć?! -
- Możesz na nas liczyć. -
Chłopak zaczął powoli oddychać.
- Wiem Pansy i doceniam to. -
Szatyn podszedł do okna i wpatrywał się w Zakazany Las.
- Patrzcie, znów pada deszcz... -

Little ChildOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz