- Ja... ja musiałem przyjść. Mam bardzo ważną wiadomość dla Voldemorta... -
- O co chodzi?! -
- Harry... nie żyje. -
- Co?! Jak to możliwe?! -
- Nie wiem! Miałem atak i kiedy się obudziłem on już nie żył! -
- Widziałeś jego ciało?! -
- Tak! Był blady! Złapałem go za rękę ale była już chłodna! -
Bella upadła na ziemię. Zaczęła płakać, traktowała tego chłopca jak swojego syna. Chciała go chronić tak jak on ją kiedyś uratował.
- Draco... Musisz stąd iść. Kiedy Czarny Pan się dowie będzie wściekły, lepiej mu wtedy nie wchodź w drogę... -
- Muszę mu to powiedzieć! Nie pozwolę żeby zabił kogoś innego! To tylko i wyłącznie jego wina że Harry nie żyje! -
- Draco... Nie mów takich słów! Ten dom słyszy i widzi wszystko! -
- I dobrze! Niech się dowie że przez swoją zarozumiałość on nie żyje!
Blondyn zaczął zanosić się płaczem.
- O czym mam się dowiedzieć? -
Bella popatrzyła przerażona na swojego pana.
- Panie... On nie miał nic złego na myśli. -
- Bella odejdź. Sam porozmawiam z Draconem. -
Kobieta po raz ostatni spojrzała na szarookiego po czym zniknęła.
- A więc co takiego ważnego chciałeś mi powiedzieć? -
- Zanim ci to powiem to chcę żebyś coś zrozumiał. -
- Nie przeginaj chłopcze... Nie mam zbyt wielkiej cierpliwości. -
- W dupie to mam. Wysłuchasz mnie tak czy inaczej! -
- Jak śmiesz... -
- Oj tak jestem arogancki i bezczelny jak twój syn. -
- Jak śmiesz o nim mówić! -
- Twój syn nie żyje! Rozumiesz! Harry nie żyje przez ciebie! -
- Nie... Kłamiesz! Mój syn żyje! -
Voldemort wycelował różdżką w blondyna i rzucił zaklęcie...Tak moi drodzy! O to kontynuacja! Tym razem odpuszczę wam komentarze bo kolejny rozdział będzie jutro robaczki! Kocham was glutki! Wasza Laurmysz 💕🐻
CZYTASZ
Little Child
FanfictionMój ojciec nauczył mnie nie żałować innych. Miałem w przyszłości zająć jego miejsce. Jednak ja nie nadaje się na tyrana. Chcę w spokoju dożyć swoich dni z miłością swojego życia. Oczywiście nic nigdy nie idzie po naszej myśli...