- Spieprzaj mały lordzie. -
- Podoba mi się ta ksywka. Ministrze niestety musimy cię opuścić. -
Harry zniknął w kłębie dymu a za nim teleportowali się inni śmierciożercy.
- Zanieście Bellatrix do moich komnat. Zaraz przyjdę tam z ojcem. -
- Tak panie. A co z wilkołakiem? -
- To co z każdym psem. Na łańcuch i do budy. Zamknijcie go w celi. Ma bo pilnować przynajmniej 3 ludzi zrozumiano? -
- Tak jest. A ta dziewczyna? -
- Dajcie ją do sali tortur. Zajmę się nią jak uleczę Belle. -
Smierciożercy poszli wykonać rozkaz a chłopak pobiegł do ojca.
- Tato! -
- Co ty tu robisz? I czemu jesteś cały w krwi?! -
- To nie moja krew! Krew jest Belli. Jest ranna musisz ją uzdrowić! -
- Zaraz przyjdę tylko wezmę potrzebne rzeczy. -
Harry wrócił do komnat i czekał na ojca.
- Wszystko będzie dobrze Bella. Pomoc jest w drodze. Wyzdrowiejesz rozumiesz?! Nie możesz mnie tu zostawić samego! Proszę... żyj! -
Chłopak zaczął płakać. Nigdy nie przyznał by się że kocha tę czarownice jak matkę. To ona uczyła go walki i czarnej magii. To z nią zabił pierwszą szlamę.
- Harry... tak jej nie pomożesz. Może poczekaj chwilę przed drzwiami. Zawołam cię jak coś już ustalę. -
- Będę w lochach. Muszę zająć się Fenrirem i Luną. -
- Synu... -
- Tak Tato? -
- Nie przesadź. -I o to kolejny rozdzialik. Na tortury sobie poczekacie. Tak jestem zła. Bardzo zła. :))))
CZYTASZ
Little Child
FanfictionMój ojciec nauczył mnie nie żałować innych. Miałem w przyszłości zająć jego miejsce. Jednak ja nie nadaje się na tyrana. Chcę w spokoju dożyć swoich dni z miłością swojego życia. Oczywiście nic nigdy nie idzie po naszej myśli...