Rozdroża...

1.5K 116 6
                                    

- Harry... To nie jest twoja wina... -
- Razem z nią do grobu poszła część mojego serca. Żegnaj Luno... -
Hermiona siedziała w bibliotece i szukała informacji o chorobie Harrego. Jej bystre spojrzenie przeglądało już kolejną księgę z rzędu. Wiedziała że Harremu można jeszcze pomóc. Jednak większość śmierciożerców uznała chłopaka za zmarłego. Tom nie mógł się skupić na obowiązkach Czarnego Pana przez co jego ludzie robili co chcieli. Co chwilę było mowa o spaleniu wioski, brutalnym morderstwie czy o włamaniu. Severus zaszył się w swoich komnatach w Hogwarcie. Na jakąkolwiek próbę kontaktu reagował gniewem. Kluczem do tego wszystkiego był Harry. Dlatego Hermiona nie poddawała się. Codziennie szukała kolejnych ksiąg w wielkiej bibliotece rodzinnej Slytherina. Jak dotąd bezskutecznie. Widać było zmęczenie wypisane na jej twarzy. Nic dziwnego zresztą. Każdy byłby wykończony po czterech godzinach snu dziennie. Ale na razie zostawmy pannę Granger w spokoju i przenieśmy się do komnat Harrego gdzie obecnie siedział Tom...
- Harry musisz jeść! -
Chłopak nawet nie popatrzył w stronę ojca czy chodźby jedzenia.
- Harry proszę... Nie chce patrzeć jak umierasz! -
Chłopak wstał z łóżka i usiadł obok ojca.
- Nie umieram... -
- Harry... -
- Nic mi nie jest! Jasne?! -
- Nie! Rozumiem że jesteś w żałobie Ale ty się wykańczasz! I póki nie znajdziesz rozumu nie licz na moją pomoc! -

I oto kolejny rozdział! Do jutra słońca! Kocham wasze komentarze i jest już was tak dużo! Aaa!!! 💕🐻❤

Little ChildOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz