Voldemort uśmiechnął się szczerze do chłopaka.
- Jesteś bezczelny... Ale podobasz mi się. Czuję że to będzie udana współpraca. -
Voldemort popatrzył ostatni raz na swojego sługę, po czym opuścił pomieszczenie. Skrzat domowy stał przed drzwiami wraz ze świstoklikiem. Chwycił do ręki szczotkę po czym zniknął. Wylądował tuż przed wejściem do budynku. Był to budynek doskonale znany Tomowi . Sierociniec w którym się urodził i wychował. To miejsce nie kojarzyło się Czarnemu Panu zbyt miło, to tam był dręczony i wyśmiewany. I póki nie ujawnił swojej magii musiał unikać kontaktu z innymi. Żadna z par nigdy nie chciała Toma. Mimo iż był świetnym uczniem i był uprzejmy. Wszystkich przerażała obojętność małego dziecka jeśli chodzi o przemoc. Tom doskonale pamiętał swoją radość kiedy dowiedział się że jest czarodziejem. Niestety dumbledore obserwował go z każdym roku szkolnym. Co uniemożliwiało mu zdobywanie nowych sojuszników. Voldemort doskonale wiedział czemu gellert wybrał to miejsca spotkanie. Widział też że nie tu przetrzymują jego syna, ale jak mówi stara zasada zawsze warto negocjować. Voldemort powoli wszedł do budynku. Jego zdaniem nic się tu nie zmieniło od lat jego młodości. Jego oczom ukazał się gellert. Od razu go poznał nigdzie, nie da się pomylić tych białych włosów. Jednak nie był sam. Jego oczom ukazała się osoba w której najmniej się tutaj spodziewał. Zobaczył własnego syna.Ta dam! Wiem wiem jest ciut wcześnie ale jak widzicie akcja robi się ciekawa. Co tu robi Harry? Tego dowiecie się już w kolejnym odcinku mojego cudownego schow. Do zobaczenia niedługo glutki. Wasza laurmysz.💕🐻
CZYTASZ
Little Child
FanfictionMój ojciec nauczył mnie nie żałować innych. Miałem w przyszłości zająć jego miejsce. Jednak ja nie nadaje się na tyrana. Chcę w spokoju dożyć swoich dni z miłością swojego życia. Oczywiście nic nigdy nie idzie po naszej myśli...